wtorek, 22 września 2015

Alochoroba.

Cześć,

wzięła mnie kreatywność i łącząc słowo Alohomora (zaklęcie z Harry'ego Pottera) z chorobą i Alą, stworzyłam Alochorobę - czyli po prostu chora Ala się nudzi, więc pisze post.

Będzie to pamiętnikowy post, napiszę co ostatnio u mnie. Uprzedzam na wstępie.

Od pięciu dni siedzę w domu i nic nie robię tak naprawdę. Powinnam czytać Krzyżaków, ale mi się nie chce... nudzę się strasznie. Katar mnie męczy, na szczęście coraz mniej, ale teraz przeszkadza mi świszczący oddech. Wczoraj wieczorem spadł mi tablet i szybka pękła, ogólnie działa, ale nie cierpię popękanych szybek. Kompletnie się nie znam na tym, do kogo się należy zwrócić w tej sprawie, jaki serwis, co, jak, gdzie, w ogóle, a tata jak tylko poruszam ten temat to naburmusza się i mówi, że teraz będę się z takim tabletem męczyć, bo o niego nie dbałam. Ale ja dbałam o niego, to był cholerny wypadek...
Jak ktoś może mi udzielić rady, jak naprawić to pęknięcie, gdzie się zwrócić i w ogóle, to byłabym wdzięczna.


Mój skarb pękł. Choć na zdjęciach niezbyt widać.


Ale dokładnie tydzień temu dostałam papużkę falistą! Nazywa się Draco. Jest błękitny, ma bardzo ładny ogon i skrzydła. 



No i teraz się wydało, że mam różowy pokój. Bardzo z tego powodu ubolewam.


Mój śliczny papug rzadko ćwierka, kiedy się do niego nie zagada. Trzeba nawiązać z nim rozmowę, a od razu zacznie wydawać z siebie dźwięki podobne do odgłosów zażynanego prosiaka. Skrzeczy dosyć głośno. Jego ulubiona zabawa to zwisanie z żerdki na jednej nodze. Wisi, wisi, a potem leci w dół. Bardzo często je. Jednak zazwyczaj siedzi w kącie obok dzwoneczka, albo przewraca lusterko. Nie interesuje go zbytnio piłka. Wciąż jeszcze się nas boi. Ale coraz mniej, na szczęście. Miałam już kiedyś papugę, nazywał się Tadzio i  był bardzo miły (wiąże się z nim jednak nieprzyjemna historia... :( ).
Jestem ciekawa, czy tak jak Tadzio nauczy się mówić (jego poprzednik mówił "Cześć Tadzio"). Nie wszystkie papużki faliste da się nauczyć mówić, niestety.

Poza tym, założyłam snapchata po WIEEELU oporach (to takie dla typowych nastolatków, bez sensu, niepotrzebne) i zaczynam się bawić. Nie wiem w sumie, czy podawać nazwę. Jak na razie nie.

Stworzyłam także swój trzeci quiz na samequizy.pl (tu mój quiz, który odniósł największy sukces: http://samequizy.pl/jakie-skrzydla-do-ciebie-pasuja/, a tu ten nowy: http://samequizy.pl/jaki-zywiol-w-tobie-drzemie-2/). Echh, choroby są takie nudne i męczące...

Najgorszy jest ten brak apetytu... 

Dobra, to jak na razie tyle. Do zobaczenia za.. jakiś czas. 

~Alczens.

środa, 9 września 2015

Ja w dzisiejszym społeczeństwie.

Cześć. Dzisiaj napiszę post w pewnym sensie psychologiczny. Mieliśmy dzisiaj na WoS-ie (wiedza o społeczeństwie) o ludzkiej osobowości. Dowiedziałam się (właściwie to już wiedziałam, ale nieuporządkowanie), że nasza tożsamość składa się z :

- Płeć.
Wiadomo - chłopak lub dziewczyna. To zespół właściwości fizycznych i psychicznych charakteryzujących kobiet i mężczyzn oraz odróżniających ich od siebie.

- Inteligencja.
Inteligentni ludzie kojarzą fakty, posiadają zdolność uczenia się i rozumienia, analizują dane i wyciągają poprawne wnioski. Nie chodzi tu oczywiście o to, że jeśli nie umiesz matmy, to jesteś głupi. Każdy z nas jest lepszy z czegoś innego - humaniści, umysły ścisłe i artystyczne dusze mają swoje dobre i słabe strony.

- Wygląd.
Czyli cechy zewnętrzne człowieka (wzrost, kolor oczu, włosów i skóry, waga, rysy twarzy). Wszystkie cechy wyglądu są dziedziczone po przodkach i naturalnie niezmienne na całe życie.

- Charakter.
Osobowość, uosobienie. Cechy psychiczne, które decydują o zachowaniach człowieka w różnych sytuacjach (niektórzy są bardziej agresywni, inni łagodni i tym podobne).

- Umiejętności.
Zdolność wykonywania określonych czynności, praktyczna znajomość danej dziedziny wiedzy. 

- Moralność.
To umiejętność odróżniania dobra od zła.

- Światopogląd.
Spojrzenie na świat, zbiór opinii i sądów o świecie wpływających na zachowanie ludzi.

- Mądrość.
Nabyta wiedza i doświadczenie.

Niektóre cechy tożsamości są wrodzone, niektóre nabyte (np. wygląd - wrodzony, światopogląd czy umiejętności - nabyte). Posiadamy także autorytety, czyli ludzie, postacie, których podziwiamy, darzymy szacunkiem, bierzemy z nich przykład. Ja obecnie nie mam chyba ustalonego autorytetu, w większości sytuacji robię wszystko bez myśli: "Co w tym momencie zrobiłby np. Benedict Cumberbatch (aktor)?".

Moja osobowość to bardzo złożone i obszerne pojęcie. Wymienić moje cechy charakteru? Ciężko. Uparta, dziecinna, wrażliwa, nieśmiała i kreatywna to cechy, które wymieniłabym jako jedne z fundamentów mojej osobowości. Ludzie to taki dziwny gatunek. Nasze umysły to najpiękniejsza magia na świecie.

Chyba nigdy nie pojmiemy, jak to działa. Zajmiemy drugą planetę. Zwiedzimy Drogę Mleczną. A ludzkie mózgi pozostaną owiane tajemnicą. No bo, zastanawialiście się kiedyś, dlaczego podejmujecie właśnie takie decyzje, a nie inne, dlaczego tacy się urodziliście, a nie inni, dlaczego jest tak, a nie inaczej. I jak to działa. Naprawdę, czasami zachowuję się jak jakiś psycholog. :o

I te myśli. Te myśli, krążące po naszej głowie jak ptaki na niebie, jak drobinki kurzu unoszące się w powietrzu. Skąd się biorą?

Post ma tytuł Ja w dzisiejszym społeczeństwie. No właśnie. Popiszę teraz troszkę o sobie.

Jestem typem introwertyka, o trybie życia biernym. Jeśli miałabym wybierać z dwóch opcji: zostań w domu z kubkiem herbaty oraz książką w ręce, albo wyjdź do ludzi i baw się na dyskotece, zdecydowanie wybrałabym tę pierwszą. Tłumy mnie przytłaczają, ludzie onieśmielają, imprezy odpychają. Wolę siedzieć z kompem, książką, komiksem i założyć grube skarpetki zimowe oraz słuchawki na uszy i wrócić do swego małego, własnego świata, a nie żyć pełnią życia, wychodzić regularnie do ludzi, wariować, szaleć. Uwielbiam wariować i szaleć - ale zależy w jakim tego słowa znaczeniu, jakiej sytuacji itd.
Sądzę, że  z życia trzeba korzystać, ale dla każdego to znaczy co innego. Jeśli nie jesteś szczęśliwy, tańcząc (NIENAWIDZĘ TAŃCZYĆ), a uszczęśliwia Cię siedzenie w swoich własnych czterech ścianach - Twoje życie będzie spełnione. Nic na siłę. Tylko jest zasada: wszystkiego należy spróbować, a nie mówić z góry: "o nie, to nie dla mnie". W ten sposób faktycznie nasze żywoty byłyby nudne i niczego warte. Przejedziesz się rollercoasterem (UWIELBIAM JE), nie spodoba Ci się - okej. Nie musisz więcej tego robić. A jeśli nawet nie spróbujesz, ominie Cię coś wielkiego i jeśli by Ci się to bardzo spodobało, odnalazłbyś swoje życiowe hobby - to naprawdę jest czego żałować.

Ja nie cierpię np. dyskotek. Owszem, czasami mogą być fajne, jeśli jest co zjeść, może się dobrze pobawisz. Ale - na moją niechęć wpływa kilka prostych czynników:
~Nie lubię tłumów, jak już wspomniałam;
~jestem typem introwertyka, jak już wspomniałam;
~nienawidzę tańczyć, jak już wspomniałam (chyba że zalicza się to, co robię zwykle przy kolacji);
~głośna, g**niana (za przeproszeniem) muzyka, przez którą nie można wpaść z wizytą do swego świata w swej głowie;
~hałaśliwi ludzie, śmiejące się na całe gardło (jak konie) dziewczyny z kilogramem tapety na twarzy, chcące daremnie zwrócić POZYTYWNĄ uwagę chłopaków;
~oraz ich śmiałe (zazwyczaj) stroje.

Nie wiem, jak przetrwam studniówkę.

Hehe. Sama się śmieję z niektórych momentów tego dziwnego posta ;p. Dajcie znać w komentarzach, jak Wam się podobał. Do zobaczenia (najprawdopodobniej w weekend, zabrakło tu u mnie posta żegnającego wakacje).

~Alczens.