Nawet nie wiesz, jak łatwo się zatracić i stracić siebie. Jak trudno potem do tej osoby powrócić. Ja już doświadczyłam czegoś takiego. Moje ja wybrało się na wakacje, i to z mojej woli. Uciekło daleko.
Moje ja to moja twórczość, moje opowiadania, moja sztuka, rysunki, malunki, historie, osobowości i uczucia, które kreuję.
Moje ambicje to dobra szkoła, dobra praca, dobre wyniki na egzaminie gimnazjalnym i... bycie normalnym. Wpasowanie się w społeczeństwo. Moją ambicją jest to, bym mówiła jak najmniej tych dziwnych słów, które czasami padają mi z ust. Żebym się nie kompromitowała.
Ale to z kolei nachodzi już na sferę Mojego ja. I przez to powstaje konflikt wewnętrzny. Czasami muszę coś palnąć, powiedzieć coś dziwnego, coś, co tylko ja albo niewielka ilość osób zrozumie.
Przez ostatni miesiąc ograniczyłam te wypowiedzi do minimum. Osobowość „Moje ja” została zupełnie przygnieciona przez „Moje ambicje”. Sama tego chciałam, bo miałam dość swojego humanistycznego umysłu, swoich piątek i szóstek tylko z polskiego i historii. Nie zaakceptowałam Mojego ja, chciałam być inną osobą. Taką, która będzie miała zaplanowaną przyszłość, twardo i czysto. Taką, która ma zapewniony sukces. Taką, która nie będzie miała żadnych psychicznych rozterek, bo będzie zbyt zajęta pracą i zdobywaniem kolejnego awansu.
I co teraz? Wylądowałam tu, pisząc coś, bo moje palce nie stukały w klawiaturę w celu napisania czegoś twórczego od jakiegoś miesiąca. Nie pisałam opowiadań. Zatrzymałam się. Poszłam daleko z nauką, siebie zostawiając gdzieś za sobą. Chcę zawrócić i znaleźć Moje ja, bo mam już dosyć. Muszę się uczyć. Ale nie chcę, by dalej wyglądało to tak, jak wyglądało w marcu.
Nie życzę Wam, byście kiedykolwiek dowiedzieli się, co to znaczy zgubić siebie, bo to bolesny proces. Ja zawracam, o włosek od wybuchu, i zanim moja potrzeba wewnętrznego rozwijania swojej sfery uczuć i sztuki kompletnie zaniknie, odzyskam ją i podwoję swoje siły. Co z tego, że 5 i 6 spadnie na 4 i 5? To tylko liczby, a to, co mam w sobie, jest sto razy ważniejsze. Tylko muszę o tym pamiętać i więcej nie zabijać samej siebie.
Ja wiem. Rozumiem.
OdpowiedzUsuńKiedyś, wydaje się, że wcale nie tak dawno temu, chciałam zerwać ze wszystkimi moimi dziwactwami i wtopić się w tłum, stać się bardziej dziewczęca i... No, jak młoda kobitka. Ale dałam sobie spokój. Bo przecież w większości nie lubię tej tłuszczy, czemu więc chcę się stawać taka jak ona? Teraz to podtrzymuję tę dziwność i nie pozwalam nikomu za bardzo oddziaływać na to, jaka jestem.
No i mówię ci, weź wyluzuj! :D Na egzaminach wszyscy będziemy trzymać za ciebie kciuki. :D
Ja egzamin gimnazjalny mam już za soba, takze z doswiadczenia wiem, że nie mają one najmniejszego znaczenia. ;) ale rozumiem Cie, naprawde, bo mialam tak samo. Mialam bardzo duze ambicje i troche zajelo mi dojscie do tego, ze moje hobby i JA tez sa wazne. Mysle, ze ty tez sobie poradzisz. :* bo podstawa jest uswiadomienie sobie problemu.
OdpowiedzUsuńWww.nixstaystrong.blogspot.com
Ja chyba teraz się zatracam. Beznadzieja.
OdpowiedzUsuńMsz bardz ciekwy nagłówek, od razu przykuł moją uwagę... sama go robiłaś czy na zamówienie?
OdpowiedzUsuńWyniki na egzaminie - wieczny probem. Ja aktualnie jestem w liceum wię za rok będę musiała pisać maturę, a już się tym stresują jak mrówka okresem XD Tak czasem się zastanawiam, czemu ja to robię? Czemu człowiek tk bardzo się tym martwi? Czy w życiu nie ma większych problemów?
Zapraszam na mojego bloga
Bardzo dziękuję, nagłówek zrobiłam sama, z tymże obraz należy do Tima Cantora, ja tylko dodałam kilka filtrów, efektów i napisy :) Zachęcam do zapoznania się z jego twórczością, bardzo inspirujące prace.
UsuńPowodzenia na maturach!
No właśnie, człowiek zbyt się wszystkim zamartwia...
Widać, że jesteś ambitną osobę. Ostanie słowa są bardzo mądre. Zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńangela-bloog.blogspot.com/?m=1
Najważniejsze, żeby być sobą. Nie ma co na siłę dopasować się do reszty.
OdpowiedzUsuń