piątek, 29 kwietnia 2016

MMB - "Noragami" - manga pełna akcji.

Cześć!

MMB - Moja mała biblioteka - miejsce, w którym wszystko będzie o książkach, pisarstwie, czyli moim jednym z niewielu hobby. Będą tu też pojawiać się recenzje, od czasu do czasu, ale głównie będę sobie gadać o... książkowaniu.
Na początek sprawy organizacyjne - na blogu przez kolejne 4 miesiące na Alicjonadzie będą pojawiać się posty z comiesięcznych serii. Planuję, że w każdym miesiącu pojawią się 3 wpisy z różnych serii. Taka seria trwać będzie cały jeden miesiąc. Oczywiście "normalne" posty pozostaną, a serie to takie urozmaicenie. Nie zdradzę Wam, jakie to będą wpisy, jednak mogę podać tytuł serii na maj: CZYNNIK PIERWSZY. Możecie gdybać w komentarzach, co to oznacza :D.

A teraz przejdźmy do recenzji mangi świeżo przeze mnie odłożonej. To pierwsza, jaką przeczytałam! Miałam nadzieję, że ten tytuł przypadnie Fullmetal Alchemist, jednak yatta.pl nie mieli go w zapasie. Tak więc w jeden dzień manga została pożarta. Nie sądziłam, że tak szybko mi to zejdzie, jako że dotychczas żadnego japońskiego komiksu w ręce nie miałam. Wyobrażacie sobie tę ekscytację, gdy przewijacie strony do przodu i czytacie od lewej do prawej? Niesamowite, jak szybko do tego przywykłam. Autorem mangi jest Adachitoka.





Noragami (gatunek: komedia, fantasy, akcja, LEKKI romans) - historię tę już widziałam w postaci anime. Urzekła mnie, dlatego postanowiłam sięgnąć po mangę.

Uciął mi się kawałek.
Wszystkie postacie - Yato, Hiyori i Yukine pojawiły się w pierwszym tomie, a w anime w pierwszym odcinku. Zgodnie z kolejnością - 1 rozdział - Yato, 2 rozdział - Hiyori, 3 rozdział - Yukine. Zdziwiło mnie nieco uosobienie Yato. Okazał się bardziej... chciwy, lekko nieuczciwy i arogancki niż w znanej mi historii. Tak czy owak, wciąż wyznaję Yatoizm. Hiyori i Yukine na razie są tymi samymi dobrze mi znanymi postaciami.
Właśnie, przenieśmy się do fabuły. Yato - pomniejsze bóstwo z Dalekiego Brzegu. Hiyori - zwyczajna licealistka. Yukine - po odejściu Tomone nowy Boski Oręż Yato. Nasz świat zwany Bliskim Wybrzeżem jest obsypany przez brzydkie demony, których zwykli ludzie nie potrafią dostrzec. Bogowie - w tym Yato - mają za zadanie wybijać je wszystkie za pomocą swych świetych broni, czyli w przypadku głównego bohatera - Yukine. Są to ludzkie dusze zmarłych, które utknęły na Bliskim Wybrzeżu. Bogowie chodzą sobie po mieście, szukają ich i zmieniają sobie w boskie oręże. Po czym ruszają na pełen heroizmu podbój świata, zaskarbiają sobie wyznawców i spełniają ich zlecenia. Brzmi banalnie, prawda? No więc mimo takiej oklepanej fabuły, historia wciąga. Szczególnie drugi sezon anime mnie urzekł. Oglądałam z zapartym tchem, modląc się, by wszystko poszło dobrze.
Jestem zadowolona z mangi. Przeczytałam szybko, lekko i z uśmiechem. Może delikatnie zawiodłam się na charakterze Yato, denerwowały mnie także czasami takie jakby... mało ukazujące rysunki (na niektórych ledwo się oko mieściło). Poza tym nie mam nic do zarzucenia tej mandze i na pewno sięgnę po następne tomy.

Co ciekawe, Hiyori na okładce posiada brązowe oczy. W anime ozdobili ją różowymi.
 Do zobaczenia w kolejnym poście! Wyjeżdżacie gdzieś na majówkę? Ja na działkę harować. :D Przetestuję przy okazji wygraną grę karcianą (I miejsce na opowiadanie na konkursik z okazji 1500-lecia chrztu Polski, hihihi) "Śmierć jaśniepanu" i kto wie, może nawet z niej pojawi się recenzja.
Najbliższe recenzje planuję zrobić z płyty Shinedown i Dragon Nest oraz Tery, czyli dwóch fantastycznych gier RPG.

Do zobaczenia!

~Alczens.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

"We all are living in a dream"

Pamiętacie ten entuzjastyczny post w lutym? Ten o koncercie Imagine Dragons? Ach, chciałabym znaleźć się tam jeszcze raz. Poczuć to niesamowite szczęście. A teraz, po tym wszystkim jeszcze muszę pisać te bezsensowne egzaminy. W szkole bez przerwy Cię oceniają. Ludzie, nauczyciele i my sami siebie. To trochę przytłaczające. "But I wanna dream, I wanna dream, Leave me to dream". Serio, fajnie by było tak polecieć w sen, marzenia. Czasami się zastanawiam, czy to wszystko jest prawdziwe. To będzie trochę dziwne, to co napiszę. Ale zdaje mi się - czasem - że wszystko dookoła jest sztuczne. Fałszywe. Iluzja. Czy ludzie naprawdę też mają takie umysły? Też mają myśli, kłębiące się w głowie...
Czy jeśli rozbierzesz się wśród ludzi, będzie oczywiste, że wszyscy zaczną krzyczeć i wyślą Cię do domu bez klamek? Czasami zdaje mi się, że jestem odcięta od świata, a wszystko wokół jest przewidywalne. Oczywiście, że zaczną krzyczeć i wylądujesz w psychiatryku. Nie masz swobody. Jesteś sobą tylko w swoim umyśle. 

"We all are living in a dream,
But life ain’t what it seems
Oh everything’s a mess
And all these sorrows I have seen
They lead me to believe
That everything’s a mess"


Umysł jest dziwnym miejscem. Ale moim ulubionym.


Kurde, nie chcę takich postów na Alicjonadzie. Wątpię, by ktoś naprawdę zrozumiał te dziwne zdania bez składu, ale w sumie fajnie, że ktoś to przeczyta. Osobiste, ale prawdziwe. 

Obiecuję poprawę. Tylko mam dosyć tego zgiełku, który się narobił. Od jutra się uśmiecham też w środku. :) 

No i planuję recenzję płyty Shinedown oraz dwóch gier: TERY i Dragon Nest. Ogólnie mam dużo w planach postów w starym stylu. Także nie martwcie się - nie jestem samotną nastolatką w depresji, której nikt nie rozumie! Po prostu jestem ciekawa reakcji.




Jestem za inteligentna, czy za głupia, by tu żyć?

~Alczens.

środa, 13 kwietnia 2016

Co jest najgorsze w stracie?

Mówią, że najgorsze jest poczucie bezsilności. Że już nic się nie da zrobić. Że nie możesz pomóc.
Ale to nieprawda. Nie w moim przypadku.
Najgorsze jest to uczucie, gdy stopniowo to do Ciebie dociera. Wrażenie, że Twoje serce przesiąka smutkiem i jakaś jego część odpada. Jest zerwana zimnymi dłońmi śmierci. Nagle i boleśnie.

Wokół mnie nastała wiosna. Rosną kwiaty, kwitną... ptaki śpiewają... zwierzęta się budzą... ludzie uśmiechają się do wiosny, szczęśliwi, że zima już minęła. Wokół mnie. Tylko i wyłącznie wokół. Mam wrażenie, że moje zmęczenie i przygnębienie jest dziwne. Dotychczas nie spotkałam osoby, która wraz z nadejściem ZIMY robi się pobudzona i pełna energii. Czemu tylko ja tak mam?

Każdy inaczej przeżywa stratę. Niektórzy nie mogą się z tym pogodzić. Inni po prostu starają się nie myśleć. Jeszcze inni płaczą całymi dniami. Czemu tak jest? Czemu tak, a nie inaczej? Nić nagle przecięta to najgorszy przypadek. Brak pożegnania. Brak ostatnich słów. Okropne.

Jeśli nie jesteś pewny/a, jak skomentować tego innego niż inne na Alicjonadzie posta... możesz po prostu wyrazić opinię na temat nowego nagłówka. Trochę przygnębiający, wiem, ale widzicie, jaki mam nastrój. Przynajmniej zostaną tu ludzie nie oceniający po pozorach.
Bałam się dnia, w którym na Alicjonadzie będzie widniał taki post. Teraz też się boję. Ale przynajmniej mi lepiej.
Pozdrawiam Was :) Obiecuję, że już wracam do młodzieńczego, roztargnionego i wesołego pisania!

~Alczens.

wtorek, 5 kwietnia 2016

TAG: Mój zwierzęcy przyjaciel.

Cześć po tych 11 dniach!
Chciałam post wrzucić wczoraj, ale no nie działo się u mnie dobrze. Dlatego dopiero dzisiaj wykonam ten TAG.
Nie mam pojęcia, co tu będą za pytania. Szczerze Wam powiem, że post trochę na odwal - wpisałam po prostu do googla TAG i wybrałam pierwszy lepszy. Od dłuższego czasu mam ochotę na zrobienie jakiegoś, a zwykłego posta po prostu nie chce mi się pisać. Poza tym, nie mam dostępu do lapka aktualnie. Możecie to nazwać pójściem na łatwiznę, byle jakim postem, i macie trochę racji - ale obiecuję, że będę systematyczniejsza we wpisach. Zawsze to wygląda tak, że piszę coś - a potem 2 tygodnie przerwy, a często nawet dłuższe. Zaczyna mnie wkurzać ten brak regularności. Dlatego postaram się o wpisy co niedzielę.

1. Jak nazywa się Twój zwierzak?

Draco. Ogółem ma wiele przezwisk. Dracula, Drackson Papillson, Dracuś... ale ogólnie Draco, od Malfoya.

2. Jakie to zwierzę i jakiej rasy?

Błękitna papużka falista.

3. Jak długo jest już z Tobą?

Od końcówki września/początków października. Około 6, 7 miesięcy.

4. Jak dostałaś swojego zwierzaka?

Trochę to trwało. 1. Przekonywanie rodziców. 2. Czekanie aż zadzwonią do hodowli 3. Czekanie aż wyklują się małe papużki w hodowli. 4. Po iluś tam tygodniach od wyklucia odebranie papuni ze sklepu zoologicznego.

5. Ile ma lat?

Boziu, to moje maleństwo nawet roczka nie ma. Z 7-8 miesięcy. Stawiam na 8.

6. Co jest dziwnego w charakterze Twojego zwierzaka?

Jedzenie wszystkiego, co się napotka. Dłubanie ludziom w nosie dziobem. Robienie nazywanej przeze mnie surykatki, czyli wściekłe piszczenie, gdy coś mu się nie podoba. No i te romantyczne pocałunki z pańcią w świetle lampy.

7. Co Twoje relacje ze zwierzakiem znaczą?

Cóż... Dużo.

8. Ulubione chwile?

Wspomniane już romantyczne pocałunki, i jego pierwszy wylot z klatki. I to słodziaśne mrużenie oczu, gdy Draco zasypia. Najpierw tak gada: "dzień dobry, papuszka, papuszka, dobry jogurcik (do dziś nie wiem, czemu go nauczyłam tego mówić), cześć, ciacho, koooocham cię, papunia (to ostatnie mówi w sposób bardzo wyniosły i dumny. Sam się nauczył tego tonu)" a potem cisza. Papuga śpi.
A, i jeszcze uwielbiam ten moment jak przylatuje komuś na ramieniu i mówi "czeeeść".

 9. Jak nazywasz swojego zwierzaka?

Już wspomniane Drackson Papillson, Dracuś, papula Dracunia, Dracula, Dracuś.




Być może ktoś pamięta te zdjęcia, były już na blogu w poście "Plusy i minusy posiadanie papużki falistej".

To dzisiaj na tyle! Czekajcie na post w weekend.
A Wy? Macie jakieś zwierzątko?

Zapraszam do wykonania TAGu u siebie :D

~Alczens.