Na początek krótkie info: w sobotę ok. 15:00 jadę do Paryża, nie będzie mnie przez 5 dni. Po powrocie opiszę oczywiście cały wyjazd. Zamierzam każdy dzień opisywać pisemnie w pamiętniku, który zabiorę. Zazwyczaj ich nie pisuję, wolę blogi ;D, ale w tym przypadku nie będzie internetu. Cieszę się w sumie, bo jestem trochę uzależniona i miło będzie się oderwać od tej pułapki.
A tak w ogóle zapraszam do obserwowania bloga (nie będę natrętna w tej sprawie), będziecie wtedy na bieżąco z wszystkimi postami!
Postaram się popstrykać parę zdjęć, żeby post nie był nudny.
Coś jeszcze?.. Hmm, chyba nie ;). No to zaczynajmy post o smuteczkach.
Każdy z nas chyba miewa gorszy dzień. Wszystko wtedy jest do d*py, nic się nie chce robić... każdy jednak radzi sobie z tym inaczej. Przedstawię Wam kilka sposobów na... smutanie.
- Smuteczek samotny - takim typem po części ja jestem. Kiedy jest mi smutno, po prostu muszę to przeboleć, wolę raczej pobyć sama. Co wtedy najlepiej robić? Wypłakać się. To jest bardzo przydatne. Poleżeć sobie na łóżku/kanapie, poczytać również smutną książkę, samemu wpędzać się w smutny nastrój, pomyśleć o tym, co nas zasmuciło, a wtedy zazwyczaj samo przechodzi. Optymizm zjawia się pod koniec, ni z gruszki ni z pietruszki. Najlepszym sposobem na takie smutanie są słuchawki i smętna muzyka, albo jakaś ciężka. U mnie wygląda to tak, że jestem w wielkiej d*pie (2 razy przeklnęłam, przepraszam) przez jakąś godzinkę, może krócej, a potem mija. Muzyka jest najlepsza.
- Smuteczek "Do pocieszenia"- ten typ powinien mieć jakiegoś dobrego kolegę, któremu można się wyżalić na ramieniu bez obaw. Wygadać się, porozmawiać... a taka osoba Cię pocieszy, rozweseli. I od razu jest lepiej! :D No i przytulanie pluszowych miśków czy bliskiej osoby również wskazane.
- Smuteczek twórczy - jeśli Twoje smuteczki przyprawiają Cię o napływ ponurej poezji do głowy, najlepiej pozbądź się swoich uczuć, przelewając je na papier. Napisz coś ponurego, strasznego, chorego... albo pięknego, smutnego, przykrego... wszystkie chwyty dozwolone. Smutek + kreatywność = ponure piękno. Zobaczysz, jak fajnie wyjdzie, a Tobie [może] będzie lepiej.
Nie wiem w sumie, jaki jest ten post: motywujący, smutny, czy rzeczowy? Kurka, napisałam go tak bezwiednie, w ogóle nie zwracając uwagi na słowa. Po prostu pisałam, bez opamiętania. Oby wyszedł dobrze... okej. Klikam "Opublikuj". Może takie smuteczki się przyjmą? :)
P.S. Kto ogląda jutro Więźnia Azkabanu?
~Alczens.
*łapka w górę* ja, ja oglądam! uwielbiam HP! :P
OdpowiedzUsuńciekawy post, czekam na kolejny :D
Bardzo dziękuję :) :D.
Usuńbardzo fajny post;) ciekawie piszesz, od razu sie wciagnelam w czytanie:) bede zagladac czesciej:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do nas http://styledivision1.blogspot.com/
Dziękuję ;) na pewno zajrzę!
UsuńHahaha, ciekawie napisane :)
OdpowiedzUsuńTeż najczęściej mam ten pierwszy rodzaj
Poszerzając horyzonty - Klik!
Dzięki :)
UsuńJa jestem połączeniem całej trójki- ściskając misia i słuchając ponurej, ciężkiej muzyki, rysuję jakieś potwory :D. Swoją drogą właśnie zauważyłam na pasku bocznym, że lubisz Gorillaz- ja też! Piątka!
OdpowiedzUsuńOpowiastki Prawdziwe (klik)
Ooo! Super! Nareszcie kogoś znalazłam B)) Hehe ciekawa jestem tych potworów :].
UsuńU mnie jest trochę smuteczka pierwszego i trzeciego, to zależy. :3 Najczęściej zakładam słuchawki i wymyślam smutne historie miłosne (coooooo), a jak mi się poprawia, bohaterom też. :')
OdpowiedzUsuńTak, specyficzny sposób...
Hehe, świetne :D xd
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://mniejromantycznahazel.blogspot.com/p/libster-blog-award.html
O, dziękuję, w wolnym czasie z chęcią się za to zabiorę ;)
OdpowiedzUsuń