niedziela, 2 sierpnia 2015

4 dni w Paryżu.

Hej, wróciłam już z Paryża i zamierzam podzielić się  z Wami niesamowitymi doświadczeniami.

Przede wszystkim, na wstępie, parę informacji: w zeszłym roku również byłam w Paryżu. Może się wydawać, że bez sensu jest pojechać znowu w to miejsce, ale uwierzcie mi - naprawdę warto zobaczyć to miasto i wrócić do niego od razu po roku. Poza tym, nie byłam tym razem w Wersalu, Luwrze, muzeum figur woskowych i wielu innych miejscach które odwiedzałam w 2014 r. Ta wycieczka była głównie przeznaczona dla młodszych, bo odwiedziliśmy dwa parki rozrywki, a mianowicie Disneyland i park Asteriksa, w pozostałe dwa dni zwiedzaliśmy różne zaułki Paryża.

Disneyland to miejsce, w którym czuję się sobą. W powietrzu pachnie magią, jest tam pięknie. Dbałość o szczegóły, atrakcje, miła obsługa... wszystko jest zrobione na 100%. Pomimo tłumów, których w zeszłym roku aż tyle nie było, naprawdę dobrze się tam czułam. Mimo bólu nóg, wszystko było super. Trudno tam przejmować się bodźcami zewnętrznymi, normalne problemy zmniejszają się. Bardzo polecam tam przyjechać, moją ulubioną atrakcją jest Big Thunder Mountain we Frontierland.


Oczywiście mogłeś znaleźć tutaj mnóstwo bohaterów filmów Disneya.

W ukrytej jaskini przy zamku chował się niesamowicie zrobiony smok (wiem, mało widać).


Centrum Disneylandu - cudowny 
zamek.



A tu domek strachów, bardzo majestatyczny, jednak straszniejszy z zewnątrz, niż wewnątrz. Po prawej 3PO (jestem fanką Star Wars, na symulatorze jazdy statkiem kosmicznym nie obyło się bez zdjęć).

 A tu kilka zdjęć ptaków oraz ryby z Paryża i parku Asteriksa: 



No i Paryska dama. Tło takie paskowane, bo panoramę robiłam.


Miałam okazję zjeść smaczny krem Brule (nie wiem, jak się pisze, czyta się Bryle). Wygląda niezbyt apetycznie, ale to tylko skorupa, pod spodem był rozpływający się w ustach waniliowy kremik.


 Przechodzimy do tego właśnie parku, którego centrum była góra z Asteriksem na szczycie.


W Parku Asteriksa odkryłam swoje prawdziwe zamiłowanie do kolejek górskich. Na  początku weszłyśmy z ciocią, przyjaciółką, siostrą i mamą (byłam z nimi w Paryżu) na kilka atrakcji wodnych, bardzo delikatnych, potem na nieco mocniejszą rwącą rzekę, a potem na... Ozyrysa. Trudno opisać uczucia podczas jazdy tą kolejką górską. 


(Tutaj ktoś nagrał ten ekstremalny rollercoaster).

Nogi dyndają Ci w powietrzu. Wagonik jest przyczepiony z góry. Jak to u mnie wyglądało? Jechałam, nie zamknęłam ani razu oczu, nie wrzeszczałam. Nie byłam w stanie. Od pierwszego zjazdu czułam tylko szok i lekki strach, ale oszołomienie nie dopuściło przerażenia do głosu. Było to szybkie. Wysokie. Niesamowite!! 
Czułam duże bóle głowy, która odchylała mi się do przodu i do tyłu. Zdawało mi się, że moje serce zwolniło tempo i zrobiło się ciężkie, jakby z ołowiu. Chwiałam się w foteliku, czułam się tak, jakbym ja była strasznie wolna, a kolejka cholernie szybka. Widziałam swoje stopy, nade mną, widoki wokoło, ale rozmywały się za szybko, by cokolwiek zapamiętać. SZOK. Ale po tej kolejce czułam się wspaniale, pomimo nóg z waty. Jak nowo narodzona. Dla takich rollercoasterów warto żyć!! Uwielbiam je. Na Ozyrysie odkryłam to zamiłowanie, pomimo, że ciągle odczuwam lekki strach lub panikę przy wejściu na któryś z nich. Potem byłyśmy na kilku pomniejszych kolejeczkach, łódce dyndającej z boku na bok, koniu trojańskim (trudno to opisać, znajdziecie filmy na YT), dwóch łódkach, które miały ogromny spadek w dół, po którym było się CAŁYM mokrym (w parku stały suszarki, do których się wchodziło i suszyło za 2 euro) na bobsleyach... dużo tego było. Ludzi było mniej niż w Disneylandzie, ale trudno mi powiedzieć, gdzie było lepiej. Kocham obydwa te miejsca i muszę tu jeszcze przyjechać!

Już tęsknię za Paryżem. Kocham to miasto. Polecam tam przyjechać, mają dobre naleśniki i gofry B).

Po powrocie otrzymałam swoją drugą płytę Imagine Dragons - Night Visions oraz The Sims 4. Kupiłam te rzeczy za kaskę ze stypendium comiesięcznego, za średnią powyżej 5,00 i wzorowe zachowanie. Ech, te przechwałki -_- Sorki.

Do zobaczenia!

~Alczens.

2 komentarze:

  1. Jak jeszcze będziesz jechała kiedyś to po drodze wpadasz pod Radom i mnie zabierasz ze sobą!!! B)
    Też chcę taaaaaam (ta moja kochana infantylność)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe pewnie, mimo że Radom nie jest po drodze xD. Ale co tam, na pewno Cię zabiorę :D

      Usuń

NIE BAWIĘ SIĘ W OBSERWACJĘ ZA OBSERWACJĘ!
Z chęcią odwiedzę Twojego bloga, jeśli zostawisz link w komentarzu :)
Komentarze dają ogromną motywację! Z góry za pozytywny dziękuję :)