czwartek, 30 czerwca 2016

#4 Listy do... Smutku.

Cześć!
Ostatni post, ostatnie Listy do... i ostatni dodatkowy dzień wakacji. Kolejna miesięczna seria już w lipcu!

Miesięczne serie - od czerwca do października na Alicjonadzie pojawiać się będą serie trwające cały miesiąc. Wpisy z serii pojawiać się będą nieregularnie - na miesiąc będzie ich prawdopodobnie 4 lub 3. Każda będzie miała inny temat i inny cel. Zapraszam!

Listy do... są pierwszą taką miesięczną serią. Jak zapewne się domyśliliście, pisałam tu do kogoś/czegoś list.

Witaj smutku.
Mam taki nastrój, żeby do Ciebie napisać. Przed chwilą było mi smutno, teraz jestem w jakimś dziwnym otępieniu czy coś. Przyszedłeś sobie tak nagle, ot tak, nie dzwoniąc przedtem. Jak zwykle. Serio, mógłbyś chociaż wysyłać SMS-y, zanim wpadniesz z wizytą. To niekulturalne!
Przejdźmy od razu do rzeczy. Jesteś do dupy. Tak. Jesteś do dupy. Nienawidzę Cię, i tych Twoich cholernych humorów. Nienawidzę, kiedy każesz mi zaparzyć sobie herbatę, niszczysz mój dom, zostawiasz po swojej wizycie zabałaganione pokoje. 

(Tekst nic nie ma do smutku, ale tak tego teraz słucham i chcę, żeby i smutek, i wy odsłuchali tej piosenki).

Ty, Smutku, potrafisz wemknąć się do domu niepostrzeżenie. I gdy wchodzę do pokoju, zapalam światło, wtem drgam, podskakuję i wytykam Cię palcem. "Znowu przybyłeś", mówię, i chcę zatrzasnąć przed sobą drzwi, byś mnie nie dosięgnął. Ale ty jesteś szybszy. Wystarczy jeden krok, a Ty stawiasz stopę i blokujesz drzwi w ostatnim momencie. Nawet nie próbuję Cię wypchnąć. Pochłaniasz mnie. Mimo że atmosfera, w której zawsze się razem znajdujemy, to gówno.
Mój sposób na Ciebie to muzyka, nieprzerwana, głośna i mocna. Innej nie pozwalam rozbrzmieć w swoich uszach. Powoli, w wrzasku złości, rozpływasz się i rozmazujesz. Ale nie znikasz. Nigdy nie znikasz.
Mam do Ciebie dwa pytania: czemu przychodzisz w najdziwniejszych momentach? I czemu tak trudno się Ciebie pozbyć? Może tak szukasz towarzystwa, bo najbardziej optymistyczne i energiczne osoby, z którymi chcesz spędzać czas - jak każdy - wypędzają Cię? A takie jak ja potrafią trzymać i kilka dni.
Ale przyznam - czasami dobrze, że przychodzisz. To znaczy, że wszystko ze mną w porządku, mam czas dla siebie i swoich przemyśleń, dla muzyki, dla samotności. W pewnym sensie Ci dziękuję. A w innym Cię błagam, byś więcej nie przychodził.
Pewnie jeszcze się kiedyś odezwę. 
Cześć.
~Alczens.

wtorek, 28 czerwca 2016

Recenzja płyty "The Quantum Enigma".

Cześć!
Przychodzę do Was znowu z recenzją płyty. Nie mogę się powstrzymać od nienapisania o niej na tym blogu.
Epicę co po niektórzy może znają, bo jest ona bardziej znana niż Shinedown, których recenzję albumu Amaryllis wykonałam TUTAJ, aczkolwiek mniej popularna niż płyta Bring Me The Horizon - That's The Spirit, której opis wykonałam TUTAJ.
Otóż zespół Epica wygrywa nam gatunki: metal symfoniczny, power metal i gothic metal. Także schodzimy na ciemną stronę mocy. 
Epicką Epicę poznałam całkiem niedawno, i momentalnie się zakochałam w tej muzyce. Potem słuchałam głównie wersji instrumentalnych, a później przesłuchałam normalnych utworów. A na koniec kupiłam płytę. Ten album najbardziej przypadł mi do gustu, i zrobił coś więcej niż podbił moje serce. On przeniknął do mojej duszy. Ach, ta muzyczna poezja!

Tym akcentem zacznijmy.


A oto i twarz naszego albumu (zabawna gra słów, to ten moment, kiedy masz się śmiać). Wygląda tajemniczo i zachęcająco, nieprawdaż?


Po otwarciu widzimy po lewej mistrzów muzyki, po prawej to samo, co z twarzą, tylko z czachą. Na lewym skrzydle widnieją także słowa "All the shadows and illusions we tend to believe are creations of our own deceiving mind". 


Po dalszym rozkładaniu i badaniu płyty widzimy, że Epica obdarowała nas nie tylko i jedną, cudowną płytą, ale i też drugą, która w swoim wyposażeniu trzyma akustyczne wersje pięknych piosenek. Na naszym dysku drugim występują cztery utwory.


Nasza książeczka po rozłożeniu ma rozmiar kartki A3. Przedstawia taki oto malunek, na który patrzę tak sobie czasami i próbuję zinterpretować. Chętnie powiesiłabym go na ścianie, gdyby nie to podzielenie na kwadraciki.
Problem z tym jest taki, że nigdy nie byłam dobra w origami i przesłuchanie dwóch płyt, z którymi Was wstępnie zapoznałam, zajmuje mi krócej niż składanie karteczki z powrotem. Ryczę na swoje umiejętności manualne.


Z drugiej strony plakatu mamy książeczkę zasypaną tekstami piosenek, a na dole mamy jeszcze ilustrację naszych bohaterów. 

Lista utworów:

1. Originem.
2. The Second Stone.
3. The Essence of Silence.
4. Victims of  Contingency.
5. Sense Without Sanity - The Impervious Code.
6. Unchain Utopia.
7. The Fifth Guardian - Interlude.
8. Chemical Insomnia.
9. Reverence - Living in the Heart.
10. Omen - The Ghoulish Malady.
11. Canvas of Life.
12. Natural Corruption.
13. The Quantum Enigma - Kingdom of Heaven part II.
14. In All Conscience (dodatkowy).

Lista utworów akustycznych:

1. Canvas of Life.
2. In All Conscience.
3. Dreamscape.
4. Natural Corruption.

Jak zwykle zajmijmy się faworytami. Tym razem rzadko będą się pojawiać tekściki z piosenek pod utworami, bo przyznam się szczerze, z tekstami piosenek zapoznałam się dopiero częściowo i nie czuję się kompetentna, by podjąć się tego zadania.

ORIGINEM.

Okej, to tylko wstęp, niedługa melodia bez słów. Jednak to jeden z pierwszych utworów Epici (kurde, beznadziejnie się to odmienia), które poznałam. (Dla ciekawych - pierwszym była Insomnia znaleziona na składance Taty (kocham Cię Tato)) i bardzo lubię zaczynać wysłuchanie płyty od Originem.


THE SECOND STONE.

"Give me relief, let me believe between sweet fiction and reality".

Zakochałam się w wersji instrumentalnej, również wysłuchałam jej pierwszy raz właśnie tak, a nie ze słowami. Dopiero potem usłyszałam oryginalną wersję, która okazała się równie genialna. Tak jak reszta, które tutaj polecę, piosenka jest dzika, szybka, mocna.


THE ESSENCE OF SILENCE.

Tutaj mamy piękny, spokojny początek na skrzypcach. Potem znowu zaczyna się akcja. Dużo tu wycia, gitary elektrycznej i growlingu.


VICTIMS OF CONTINGENCY.

Tutaj jeszcze więcej growlingu, jak mi się zdaje. Dużo perkusji i bębenków w tle. Polecam na wyładowanie emocji. Zresztą, każdy utwór Epici nadaje się na rozładowanie emocji.


SENSE WITHOUT SANITY.

"As we believe the what we see, we all assume that this is real".
"The longer you wait for the future, the sorter it will be".

To bardzo długi utwór, Jednak, kurde - to, jak piosenkarka tu śpiewa, jest czymś cudownym. Po prostu uwielbiam te momenty, gdy to ona przejmuje mikrofon (bo wtrąca się też facet od growlingu, co jest moim skromnym zdaniem w tym akurat utworze niepotrzebne). Poza tym cały ten tekst mi się cholernie podoba.


UNCHAIN UTOPIA.

Przedsmak cudownego The Fifth Guardian. Już mniej growlingu. Jako że tekst też ma fajny, odsyłam do tekstowa.


THE FIFTH GUARDIAN / CHEMICAL INSOMNIA.

No i mamy to. Tu nie ma słów. To nie piosenka. To nie jest muzyka. To stan umysłu.
 Musicie posłuchać na słuchawkach, nastawić sporą głośność i przenieść się do krainy, która Wam się pojawi przed oczami podczas wysłuchiwania melodii, która wdarła mi się głęboko do serca, siedzi tam i mnie uspokaja. Wiem, zrobiło się poetycko. Jeśli nie wysłuchałeś poprzednich utworów, wybaczam Ci. Ale tej chińskiej, spokojnej, pięknej, magicznej melodii TRZEBA przesłuchać. Nie wybaczę, jeśli stąd wyjdziesz, nie włączając jej. <-- to wszystko było o TFG, Chemical Insomnia też jest boska i w wersji, którą Wam przesyłam (która jest również na płycie), usłyszycie piękne przerodzenie jednej melodii w drugą. A w Chemical Insomnii jest piękny moment "It's what I can't explain".
Aż musiałam podać bezpośrednią wersję.



To koniec moich największych ulubieńców. Zapraszam do wysłuchania całego albumu, reszta utworów jest również genialna. Wiem, że post długi, ale mam nadzieję, że wszyscy dotrwali do końca!

Odsłuchaliście któregoś z utworów? Lubie taki gatunek muzyki?
Jak tam wakacje?

~Alczens.

sobota, 25 czerwca 2016

#3 Listy do... Wakacji.

Cześć!
Tak postów nie dodawałam, bo pod ostatnimi wpisami było po 2, 3 komentarze. Czekałam i czekałam, aż liczba się powiększy, ale widzę, że nic się nie rusza, więc piszę dalej...

24 czerwca wybiła ta godzina. Pierwsza godzina wakacji. Za dwa miesiące moja osoba przejdzie do sfery trzeciej klasy gimbazjum. A za cztery osiągnie 15 rok życia. Ach, w takich chwilach uświadamiam sobie, jakażem ja młoda. Średnia 5,4, stypendium i pasek :]

Miesięczne serie - od czerwca do października na Alicjonadzie pojawiać się będą serie trwające cały miesiąc. Wpisy z serii pojawiać się będą nieregularnie - na miesiąc będzie ich prawdopodobnie 4 lub 3. Każda będzie miała inny temat i inny cel. Zapraszam!
Listy do... są pierwszą taką miesięczną serią. Jak zapewne się domyśliliście, będę tu pisać do kogoś/czegoś list.

Drogie Wakacje!
Jak miło, że już przyszłyście! Witam Was z otwartymi ramionami. Podczas tego pięknego letniego okresu przytrafiło mi się mnóstwo cudownych chwil. Wspomnienia zostaną na długo. Byłam w tylu miejscach... głównie dzięki Wam - Wakacjom. 
Jedyne moje zastrzeżenie to cholerny upał. Jako zimowa pani na taki gorąc nieźle się wkurzam - nie cierpię się gotować. Aczkolwiek da się to jakoś wytrzymać! Lody do ręki, okulary na nos, serwetka na ciało i jedziemy.
Czternastego lipca wyjeżdżam na siedem (wraz z jazdą autokarem 9) dni do Włoszech. Odwiedzę Wenecję, Weronę i wiele innych ciekawych miejsc. Nie mogę się doczekać! A potem kolejny wyjazd, tym razem z całą rodzinką - jeszcze nie wiadomo dokąd. Ostatni tydzień przeznaczony na Bałtyk z Babcią. Mam napięty terminarz, co nie? Tak strasznie się cieszę, że będę mogła pojechać do tylu wspaniałych miejsc!
Trochę brakuje mi mojej klasy, już w pierwszy dzień Wakacji. Nie moja wina, że tak strasznie kocham tych ludzi... dwa miesiące rozłąki są trochę smutne, ale jakoś przeżyję. Najważniejsze, że nie ma stresu, ocen, wstawania rano! 
Ach, czekam, aż się rozkręcicie! Wakacje - szalejcie! Tylko nie przesadźcie z upałem, błagam...

Piosenka tych Wakacji ↑


~Alczens.

środa, 15 czerwca 2016

Recenzja płyty "Amaryllis".

Siemka!
To znowu ja. Jako że bardzo podjarałam się opcją publikacji postów o ustalonej porze - piszę teraz, jak tylko najmniejsza iskierka natchnienia się we mnie pojawi, byle tylko planować te wpisy, a potem zacierać rączki i patrzeć, jak pościo się sam publikuje.
Dzisiaj przychodzę z recenzją albumu Amaryllis zespołu, który zapewne każdemu z blogosfery jest obcy. Zwie się on Shinedown, który takiemu jak ja słuchaczowi zarówno klasycznego, jak i alternatywnego rocka przypadnie do gustu. Muzyka jest tak luźna, a równocześnie ściska za uszy, krzycząc: "TO JEST TOOO!", że ciężko uwierzyć, jak Shinedown świetnie łączy ostre nuty i brzmienia będące balsamem na ludzką duszę. Uwielbiam tę bandę, płyta rzadko kiedy będzie zakurzona. Kończąc wstęp, zacznijmy recenzję. 
>>>JEŚLI CI SIĘ SPODOBA, ZAJRZYJ TEŻ NA RECENZJĘ THAT'S THE SPIRIT, KTÓRĄ WYKONAŁAM TUTAJ!<<<


(Wybaczcie krzywiznę).

Symbol omawianego albumu wygląda właśnie tak. Nie jestem pewna, jaką i czy w ogóle kryje w sobie symbolikę, ale mamy tu m. in. poroże, koniki morskie, kotwice, nietoperze. Związku nie widzę. Natomiast okrąg dookoła wnętrza składa się z różnokolorowych dłoni chwytających się nawzajem (niektóre są nawet owłosione, ale takich szczegółów nie da się zobaczy na tym pełnym jakości zdjęciu). Sam środek to literka S (Shinedown).

Żywię nadzieję, że to nie groźne znaki szatana


(Życiowy tekst).

Oznacza to tyle, co "nie bądź delikatny, bądź ogromny i znakomity". Głębszej interpretacji możecie dokonać w komentarzu.


W naszej książeczce obowiązkowo znajdują się teksty piosenek. I tu się pojawia wykrzyknik. Jeszcze nigdy nie widziałam tak pogmatwanego ułożenia tekstu. Czyta się ciągle od lewej do prawej, ale nie dość, że literki są malutkie (co się często zdarza, poza tym jak inaczej mogli zmieścić teksty? O to nie winię, ale...), to to czytanie od lewej do prawej jest do samego końca. Po prostu na całą szerokość książeczki. Przez to jak zlatujesz z linijki na linijkę, śledząc śpiewankę naszego Brenta Smitha, gubisz się niczym w gąszczu dzikiej dżungli. To jest po prostu kłopotliwe.

Oto nasza lista utworów:

1. Adrenaline.
2. Bully.
3. Amaryllis.
4. Unity.
5. Enemies.
6. I'm not alright.
7. Nowhere Kids.
8. Miracle.
9. I'll follow you.
10. For my Sake.
11. My Name (Wearing Me Out).
12. Through the ghost.

Moimi ulubieńcami jest pierwsza piątka. Także możemy je szybko omówić.

ADRENALINE

"What part of living says you gotta die?"

Utwór szybki, ostry, mocny, jak sama nazwa wskazuje. Już od pierwszych nutek słyszymy, że "łooo" (jeśli mnie rozumiecie). Adrenaline jest chyba najmocniejszą piosenką z płyty. Enemies jest zaraz po niej, potem jeszcze Bully. 
Polecam odsłuchać. Odsyłam do tekstowa, gdzie piosenka jest dostępna (bez ograniczeń wiekowych!)


BULLY

Ten taki bardziej życiowy, tak powiem. O tyranie, w skrócie mówiąc.
Bardzo mi się spodobała ta piosenka, bo tak łatwo wpada w ucho. Mogę chodzić po domu i śpiewać ją w nieskończoność.
Znowuż odsyłam do tekstowa.


 AMARYLLIS

"Ask yourself now
Where would you be without
Days like this
When you finally collide
With the moment you can't forget"

Oto po dwóch nieco mocniejszych utworach przychodzi ukojenie. Amaryllis - taka piosenka, której można posłuchać w każdej chwili. Na gniew, na płacz, na śmiech, na "ot tak sobie". A propos, Amarylis to taki kwiat.
Jak zwykle odsyłam do tekstowa, byście od razu mogli także zapoznać się z tekstem.


UNITY

"And in the blink of an eye the past begins to fade"

Znowu coś delikatniejszego. Przyjemne dla ucha, tekst też mi się podoba. Jest taki pokrzepiający.


ENEMIES

"It's a cold, cruel, harsh reality
Caught, stuck here with your enemies"

To druga piosenka Shinedown, którą poznałam (dla ciekawych: pierwszą było "Cut the Cord", którego nawet a tej płycie nie ma. Poleciało sobie na rock radiu, to się zasłuchałam. Trzecią jest "Her Name is Alice", które stało się jedną z moich ulubionych piosenek).
Do dziś mi się podoba tak samo. I ten teledysk, on jest po prostu boski. 


Resztę utworów również z łatwością znajdziecie na YT, jeśli te tutaj omawiane przypadły Wam do gustu.

To już wszystko! Do zobaczenia w następnym poście. 
Skusicie się, by posłuchać piosenek? Jaki macie stosunek do metalowej i rockowej muzyki? (Bo ja już nie umiem słuchać żadnej innej).

Skoro już jesteśmy przy takim temacie, pewnie wkrótce pojawi się również na blogu recenzja Quantum of Enigma, czyli najcudowniejszego najpiękniejszego najśliczniejszego albumu zespołu Epica, na który moje serce ma ostatnio fazę.
Pa!

~Alczens.

poniedziałek, 13 czerwca 2016

#2 Listy do... Magii.

Hej!

Miesięczne serie - od czerwca do października na Alicjonadzie pojawiać się będą serie trwające cały miesiąc. Wpisy z serii pojawiać się będą nieregularnie - na miesiąc będzie ich prawdopodobnie 4 lub 3. Każda będzie miała inny temat i inny cel. Zapraszam!

Listy do... są pierwszą taką miesięczną serią. Jak zapewne się domyśliliście, będę tu pisać do kogoś/czegoś list

Dzisiaj ten list wysyłam Pani Magii.

Witaj Magio!
Jestem Ala. Nie mam jeszcze dużej ilości minionych lat. Nie mogę za wiele powiedzieć o życiu. Nie potrafię nawet stwierdzić, czy wierzę, czy istniejesz. A jednak piszę do Ciebie list! A to dobre.
Chcę się spytać właśnie o tę kwestię: czy istniejesz? Jeśli tak, czemu ujawniasz się tylko w miłości, przyjaźni, uczuciach, emocjach, żywiołach? Gdzieś tam sobie fruwasz, pływasz, szepczesz... ale nigdy nie jesteś dosłowna. Tylko nieliczni potrafią Cię zauważyć. Czy to Ty jesteś tym dobrym znakiem, tym uśmiechem i uczuciem, czy to ręka Boga? Wierzę, że objawiasz się razem z Nim. 
Ten list składa się głównie z pytań, bo to głównie je do Ciebie mam. Zauważyłam Cię już w kilku sytuacjach. Czy to byłaś Ty? Będziesz wiedzieć, o jakie wydarzenia chodzi.
Wiesz, o jakiej magii marzę? Są takie trzy typy. Najbardziej chciałabym umieć zatrzymywać czas. Mogłabym wtedy zrobić tyle rzeczy... zatrzymać się, zastanowić... mogłabym otrzymywać o wiele lepsze oceny! Jednak przez to nie byłabym uczciwa, a to cecha, którą naprawdę sobie cenię.
Drugim typem jest latanie. Tu nie ma żadnego haczyka. Chcę po prostu umieć wzbić się w przestworza. Chcę polecieć.
Trzeci rodzaj to czytanie w myślach. Chcę wiedzieć, co inni o mnie sądzą. Chcę wiedzieć, jacy są naprawdę. Chcę wiedzieć, jakie są ich prawdziwe opinie i charaktery. Jednak przez straciłabym uczciwość, a nie istniałoby coś takiego jak prywatność. Skoro ja ją mogę mieć, niech inni też ją mają.
Jest tyle wątpliwości... potrafisz się objawiać w tak wielu sytuacjach. Ciekawi mnie, czy otrzymam odpowiedź na ten list.
~Alczens.

niedziela, 12 czerwca 2016

Liebster Blog Award.


Hej!
Nominację dostałam już dawno, ale odpowiedzi wciąż odkładałam. Zamierzałam umieścić to LBA na końcu jakiegoś innego posta, ale stwierdziłam, że chyba zrobię osobny wpis. Jutro zapewne na blogu pojawią się Listy do..., a jak na razie zajmijmy się LBA! Dziękuję Avenir z bloga fotografiavenir za nominację i już odpowiadam!

1. Jaka jest Twoja ulubiona marka ubrań?

Nie mam pojęcia. Nawet nie pamiętam, z jakich sklepów pochodzi 60% moich ciuchów... nie wiem czy to marka, ale uwielbiam Fruit of The Loom.

2. Jakie słowa wypowiadasz najczęściej?

"W każdym razie". Szczególnie, jak się zdenerwuję albo wkręcę w rozmowę.

3. Żart miesiąca.

Nie chce mi się pisać

4. Gdybyś mogła cofnąć czas, co byś zmieniła?

Nic. To, że moje życie tak się potoczyło, sprawiło, że jestem tutaj tu i teraz. Jestem szczęśliwa i nie potrzebuję nic zmieniać.

5. Masz uczulenie na coś? Jeśli tak, to na co?

Ojeju, jestem typowym alergikiem, który wymieniłby tu sporo rzeczy... a jednak największe bąble mam już od samej woni owoców morza i innych wód (karasie to największe zło świata) oraz kocią sierść. A szkoda, czasem chciałoby się kota mieć.

6. Jakiej marki masz laptop?

Samsung - jak większość mojego elektronicznego wyposażenia.

7. Jaki masz numer buta?

Potrafię się zmieścić w buty dziesięcioletniej siostry mojej przyjaciółki, ale ogółem mówiąc jest to 36.

8. Co Cię wyróżnia od innych?

Nic. Ostatnio dotarło do mnie, że nie mam żadnej cechy charakteru, którą mogłabym się pochwalić. Jestem jedną z tych szarych ludzi stąpających po świecie i tyle...
Może jestem odrobinę zbyt samolubna jak na człowieka.

9. Prowadzisz dziennik lub pamiętnik?

Nie. Takim moim dziennikiem jest Alicjonada, często wracam do starych postów i jak trochę podrosnę, będzie to dla mnie niezły pamiętnik. Oprócz tego mam też słoiczek wspomnień z 2016, do którego wrzucam karteczki z ważnymi dla mnie wydarzeniami.

10. Jakie jest według Ciebie najładniejsze imię płci przeciwnej do Twojej?

W sumie to nie jestem pewna... lubię polskie męskie imiona, większość mi się podoba na równi. Kiedyś podobał mi się Piotr, teraz to chyba nie umiałabym podać.

11. Twoje motto życiowe.

Nie mam. Żaden tekst nie przemówił do mnie tak bardzo, by go tutaj wstawić. A szkoda, chciałabym mieć taki cytacik, który bym mogła wszędzie wpychać.

Jak zwykle nie nominuję nikogo (sorry za to). Jeszcze raz dzięki za nominację, do usłyszenia!

~Alczens.

piątek, 3 czerwca 2016

#1 Listy do... młodszej Ali.

Cześć!
Obiecane Miesięczne Serie w końcu na blogu! Miały się pojawić już w maju, ale... dobra, nie będę się tłumaczyć po raz tysięczny. Przejdźmy do sedna.

Miesięczne serie - od czerwca do października na Alicjonadzie pojawiać się będą serie trwające cały miesiąc. Wpisy z serii pojawiać się będą nieregularnie - na miesiąc będzie ich prawdopodobnie 4 lub 3. Każda będzie miała inny temat i inny cel. Zapraszam!

Listy do... są pierwszą taką miesięczną serią. Jak zapewne się domyśliliście, będę tu pisać do kogoś/czegoś list. Dziś odbiorcą jest młodsza Ala - dokładnie mówiąc dziesięcioletnia. Niedawno przeglądałam swoje stare pamiętniki i tak mnie naszło, by napisać do takiej małej mnie. Nie przedłużając (bo mam to w zwyczaju) - zapraszam!

Droga Alu!
pisze do Ciebie czternastoletnia Ala trzeciego czerwca 2016 roku, godz. 18:13, lekkie zachmurzenie, ciepło, przyjemnie. Mam się dobrze, spokojnie, nie umrzesz do tego czasu. Chciałam do Ciebie napisać w kilku sprawach.
Zapewne zastanawiasz się, jak tam wyglądasz. Cycki w normie, przeciętna twarz, trochę dłuższe włosy... w sumie niewiele się zmieniło. To znaczy, wyglądam po prostu... dojrzalej. Wreszcie Twoja głowa nie będzie przypominać idealnej piłki! 
Omijając szczegóły wyglądu, przejdźmy do konkretów. Chcę dać Ci kilka rad. Musisz bardziej myśleć nad tym, co mówisz i robisz. Założysz facebooka w 6 klasie. Powstrzymuj się od nadmiernej aktywności, bo tylko będzie Ci potem przykro. Nie zakochuj się tak... emocjonalnie (Nawiasem mówiąc, na razie oprócz M. nie było żadnych chłopaków). W 5 klasie podczas wycieczki do kina Apollo uważaj na takiego blondasa, który zada Tobie i I. pewne pytanie. Nie pozwól jej odpowiedzieć, zamiast tego ty mu powiedz to, co myślisz. To, co wtedy odpowiesz, prawdopodobnie zaważy na losach całej szóstej i piątej klasy. 
Nie przejmuj się M. Wszystko się ułoży, nie bądź tylko namolna i czekaj. Nie interweniuj. A, no i nie bądź taka nieśmiała! Zadawaj się z Z. lub/i B. (to super osoby), nie kontaktuj się za bardzo z chłopakami ze swojej klasy, bo to w większości idioci. Niestety Twój kontakt z tym z trzeciej klasy się urwie, ale spokojnie, bo zyskasz super-świetną przyjaciółkę, która będzie z Tobą także i w gimnazjum. A pewnie gdybyś wciąż się z nim zadawała, nie powstałaby z nią taka więź. 
Trochę już dużo tego. A mam jeszcze tyle do powiedzenia. Polecam Ci założyć słoiczek wspomnień, na początku każdego roku zakładaj taki, wrzucaj do niego karteczki z zapisanymi ważnymi wydarzeniami, a 31 grudnia otwórz go i przeczytaj wszystkie te smutki i radości, które Ci się przydarzyły.
Absolutnie nie przejmuj się gimbazą. Trafisz do tak zarąbistej klasy, wpadniesz w takie fajne środowisko, będziesz miała tak dobre oceny, że Ci szczęka opadnie, jakie to masz szczęście. Ale to jeszcze i tak daleko przed Tobą. 
Nie kradnij Ewie pet shopów, bo to nieładnie. 
Rozwijaj swoje talenty. Bierz się za pisanie i rysowanie! Bądź szczęśliwa i gotowa na kryzys smutku w marcu 2016. Rozkwit przyjaźni odbędzie się w 5 klasie, zdobędziesz mnóstwo super wspomnień! Twoje życie to najszczęśliwszy wir, w jaki mogłaś wpaść. Ciesz się z każdej drobnostki. Rozwijaj się i, do jasnej ciasnej, nie bądź taka wrażliwa! 
Pisała Ala 2016. Miłego dnia, Alu 2011. Miej siłę. 

A Wy? Co chcielibyście przekazać sobie dziesięcioletniemu?
Do zobaczenia w następnym poście
~Alczens.

***BONUS***
Śmieszne rzeczy z pamiętnika młodszej Ali
(Dostawałam tyle tych durnych "pamiętników nastolatki", a potem uzupełniałam 1/5)

Taa. Super dziewczyny.

Nie ma to jak nie wiedzieć, kiedy i gdzie się urodziło (nawet zamazałam pisakiem, tak się załamałam).

Do dziś rozkminiam, co to za piosenka Skyfot. 
I ten Zmierzch. Obok niedawna dopiska, więc nie muszę się wypowiadać.
Ulubiony przedmiot: przerwa. No jasne, bo to w końcu przedmiot.