Przychodzę do Was znowu z recenzją płyty. Nie mogę się powstrzymać od nienapisania o niej na tym blogu.
Epicę co po niektórzy może znają, bo jest ona bardziej znana niż Shinedown, których recenzję albumu Amaryllis wykonałam TUTAJ, aczkolwiek mniej popularna niż płyta Bring Me The Horizon - That's The Spirit, której opis wykonałam TUTAJ.
Otóż zespół Epica wygrywa nam gatunki: metal symfoniczny, power metal i gothic metal. Także schodzimy na ciemną stronę mocy.
Epicką Epicę poznałam całkiem niedawno, i momentalnie się zakochałam w tej muzyce. Potem słuchałam głównie wersji instrumentalnych, a później przesłuchałam normalnych utworów. A na koniec kupiłam płytę. Ten album najbardziej przypadł mi do gustu, i zrobił coś więcej niż podbił moje serce. On przeniknął do mojej duszy. Ach, ta muzyczna poezja!
Tym akcentem zacznijmy.
Po otwarciu widzimy po lewej mistrzów muzyki, po prawej to samo, co z twarzą, tylko z czachą. Na lewym skrzydle widnieją także słowa "All the shadows and illusions we tend to believe are creations of our own deceiving mind".
Po dalszym rozkładaniu i badaniu płyty widzimy, że Epica obdarowała nas nie tylko i jedną, cudowną płytą, ale i też drugą, która w swoim wyposażeniu trzyma akustyczne wersje pięknych piosenek. Na naszym dysku drugim występują cztery utwory.
Nasza książeczka po rozłożeniu ma rozmiar kartki A3. Przedstawia taki oto malunek, na który patrzę tak sobie czasami i próbuję zinterpretować. Chętnie powiesiłabym go na ścianie, gdyby nie to podzielenie na kwadraciki.
Problem z tym jest taki, że nigdy nie byłam dobra w origami i przesłuchanie dwóch płyt, z którymi Was wstępnie zapoznałam, zajmuje mi krócej niż składanie karteczki z powrotem. Ryczę na swoje umiejętności manualne.
Z drugiej strony plakatu mamy książeczkę zasypaną tekstami piosenek, a na dole mamy jeszcze ilustrację naszych bohaterów.
Lista utworów:
1. Originem.
2. The Second Stone.
3. The Essence of Silence.
4. Victims of Contingency.
5. Sense Without Sanity - The Impervious Code.
6. Unchain Utopia.
7. The Fifth Guardian - Interlude.
8. Chemical Insomnia.
9. Reverence - Living in the Heart.
10. Omen - The Ghoulish Malady.
11. Canvas of Life.
12. Natural Corruption.
13. The Quantum Enigma - Kingdom of Heaven part II.
14. In All Conscience (dodatkowy).
Lista utworów akustycznych:
1. Canvas of Life.
2. In All Conscience.
3. Dreamscape.
4. Natural Corruption.
Jak zwykle zajmijmy się faworytami. Tym razem rzadko będą się pojawiać tekściki z piosenek pod utworami, bo przyznam się szczerze, z tekstami piosenek zapoznałam się dopiero częściowo i nie czuję się kompetentna, by podjąć się tego zadania.
ORIGINEM.
Okej, to tylko wstęp, niedługa melodia bez słów. Jednak to jeden z pierwszych utworów Epici (kurde, beznadziejnie się to odmienia), które poznałam. (Dla ciekawych - pierwszym była Insomnia znaleziona na składance Taty (kocham Cię Tato)) i bardzo lubię zaczynać wysłuchanie płyty od Originem.
THE SECOND STONE.
"Give me relief, let me believe between sweet fiction and reality".
Zakochałam się w wersji instrumentalnej, również wysłuchałam jej pierwszy raz właśnie tak, a nie ze słowami. Dopiero potem usłyszałam oryginalną wersję, która okazała się równie genialna. Tak jak reszta, które tutaj polecę, piosenka jest dzika, szybka, mocna.
THE ESSENCE OF SILENCE.
Tutaj mamy piękny, spokojny początek na skrzypcach. Potem znowu zaczyna się akcja. Dużo tu wycia, gitary elektrycznej i growlingu.
VICTIMS OF CONTINGENCY.
Tutaj jeszcze więcej growlingu, jak mi się zdaje. Dużo perkusji i bębenków w tle. Polecam na wyładowanie emocji. Zresztą, każdy utwór Epici nadaje się na rozładowanie emocji.
SENSE WITHOUT SANITY.
"As we believe the what we see, we all assume that this is real".
"The longer you wait for the future, the sorter it will be".
To bardzo długi utwór, Jednak, kurde - to, jak piosenkarka tu śpiewa, jest czymś cudownym. Po prostu uwielbiam te momenty, gdy to ona przejmuje mikrofon (bo wtrąca się też facet od growlingu, co jest moim skromnym zdaniem w tym akurat utworze niepotrzebne). Poza tym cały ten tekst mi się cholernie podoba.
UNCHAIN UTOPIA.
Przedsmak cudownego The Fifth Guardian. Już mniej growlingu. Jako że tekst też ma fajny, odsyłam do tekstowa.
THE FIFTH GUARDIAN / CHEMICAL INSOMNIA.
No i mamy to. Tu nie ma słów. To nie piosenka. To nie jest muzyka. To stan umysłu.
Musicie posłuchać na słuchawkach, nastawić sporą głośność i przenieść się do krainy, która Wam się pojawi przed oczami podczas wysłuchiwania melodii, która wdarła mi się głęboko do serca, siedzi tam i mnie uspokaja. Wiem, zrobiło się poetycko. Jeśli nie wysłuchałeś poprzednich utworów, wybaczam Ci. Ale tej chińskiej, spokojnej, pięknej, magicznej melodii TRZEBA przesłuchać. Nie wybaczę, jeśli stąd wyjdziesz, nie włączając jej. <-- to wszystko było o TFG, Chemical Insomnia też jest boska i w wersji, którą Wam przesyłam (która jest również na płycie), usłyszycie piękne przerodzenie jednej melodii w drugą. A w Chemical Insomnii jest piękny moment "It's what I can't explain".
Aż musiałam podać bezpośrednią wersję.
To koniec moich największych ulubieńców. Zapraszam do wysłuchania całego albumu, reszta utworów jest również genialna. Wiem, że post długi, ale mam nadzieję, że wszyscy dotrwali do końca!
Odsłuchaliście któregoś z utworów? Lubie taki gatunek muzyki?
Jak tam wakacje?
~Alczens.
Nie znam tego zespołu )znowu) bo to nie moje gatunki xd )znowu), ale wiem, że to twoje mocne strony w muzyce xd No więc przesłuchałam parę utworów, ale najbardziej spodobała mi się właśnie ''the fifth guardian'' dobrze to napisałam? xd Początek bardziej mi się spodobał niż.. hm, reszta utworu ;) Powtarzam: nie moje klimaty ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
BookGirl
http://konieckropka-bookgirl.blogspot.com/
http://stay-with-me-if-you-remember.blogspot.com/
Nie moje klimaty, ale recenzja interesująca :) Przesłuchałam kilka utworów, ale jakoś do mnie nie przemówiły... No cóż, powtarzam: nie moje gatunki xd
OdpowiedzUsuńTy jesteś Rockówą i Metalówą xd
Pozdrawiam,
FotoReporterka :))
ps. pewnie sie zastanawiasz czemu usunięty kom BookGirl był taki sam jak mój - już ci wyjaśniam. Otóż my z BG znamy się w realu, ogólnie blablabla i miałam włączone jej konto i zapomniałam się wylogować xd Nie pytaj dlaczego była zalogowana u mnie na kompie xd
Spoko, dzięki!
UsuńHalo halo, poszukiwany bloger, który słucha metalu i rocka, odbiór! ;-; Czuję się taka samotna...
No, nawet nie zdążyłam przeczytać tego usuniętego komentarza xD
bardzo ciekawa recenzja ! :)
OdpowiedzUsuńobserwuje
doblazness.blogspot.com
Nie znam tego zespołu.
OdpowiedzUsuńPrzez kolorystykę bloga, źle czytało mi się post. Zmieniłąbym na twoim miejscu kolor czcionki :)
Obserwuję i Pozdrawiam!
zubrzycanka.blogspot.com
No cóż, właśnie dlatego to jest mój blog - czarny, biały, czerwony, niebieski to takie kolory, które zawsze chciałam mieć na blogu, bo idealnie do mnie pasują :)
UsuńMoim zdaniem kolorystyka pasuje, a czcionka jest czytelna :) i na razie nie zamierzam jej zmieniać.
Świetne grafiki mieli. Coś pięknego.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja!
OdpowiedzUsuń