niedziela, 6 listopada 2016

Ożywienie

Hej!
To będzie bardzo krótki post. Bo chcę podać tylko kilka wiadomości, a mianowicie:

- będzie kontynuowana cisza, co jakiś czas przerywana okazjonalnymi postami;
- cisza spowodowana jest moimi ambicjami i egzaminkiem gimnazjalnym;
- częściej będę pojawiać się na blogu Gwiazdogród;
- a tam będę wrzucać swe wypociny pisarskie.

Zapraszam do obserwacji nowego bloga - bo pierwsza część opowiadanka już wkrótce.

Jednak nie martwcie się, Alicjonada chyba nigdy nie umrze! Co jakiś czas coś tu się również pojawi.

Do zobaczenia!

~Alczens.

sobota, 10 września 2016

Recenzja gry "UNDERTALE"

Dzień dobry.

Tak
To był długi czas
Brak Internetu
Brak bezsensownego leżenia w domu
I pisania bezsensownych postów
W bezsensownym świecie

Dlatego nie pisałam cały sierpień.

Pe es nigdy nie dokończę miesięcznych serii. To nie wypaliło, nie jestem wystarczająco systematyczna i odpowiedzialna, by pisać cztery posty praktycznie o tym samym na miesiąc. 
PRzepraSZam itede

Jednak. Zamiast robić posta OSOBNEGO  z wyjaśnieniami "przepraszam i wogulesorry jeste okropno blogerko" postanowiłam od razu zawrzeć równocześnie informacje o przyczynie nieobecności, jak i normalny post (halohaloznowurecenzja). Ogólny powód jest również zawarty w tytule.

Przejdźmy od razu do sedna. Grę poleciła mi stara dobra sąsiadka przyjaciółka, przy okazji jednego z naszych długich spotkań prowadzonych w wakacje (halohalokolejnypowódbrakupostów). Ona mi mówi: "Hej hej, undertale jest takie super super, sprawdź sobie". No to ja na to "ok". Oczywiście wykonałam propozycję, bo z reguły dotrzymuję obietnic (jeśli nie dotyczą regularnych postów), no i zajrzałam do Staszka Igraszka (Siema jestem linkiem do serii kliknij mnie), czy mój ulubiony jutubowy gracz może tę grę nagrał. Otóż niespodzianka, bo tak.

Znalezione obrazy dla zapytania undertale flowey
Wygląda sympatycznie, prawda?

Nie wiem, ile dni zajęło mi obejrzenie całej serii. Odcinki trwają dosyć długo. Nawet dosyć bardzo. Ostatnio zauważyłam, że nagrał to osławiony Gimper i jakiś tam Eleven czy coś tam, ale oni byli tak bardzo nieogarnięci, nie polecam. Zapraszam do Staszka.

Jak sobie tak tę grę włączyłam... pierwszą myślą było "o Rafale i Sławku, czy to jest z 2015 r., czy z 2015 r. przed naszą erą?". Jednak nie leży w mojej naturze ocenianie po pozorach, poza tym soundtrack mi się spodobał, więc leciałam dalej. 
I jak wleciałam. Tak nie wyleciałam. I zostałam.

Długo nie wytrzymałam i za zaśpiewanie z pamięci wszystkich zwrotek "W Aucie" na basenie w Beskidach gra wleciała mi na konto na Steama, i teraz siedzi tam dumnie razem z moją powoli zbieraną kolekcją gier.

Fabułę pokażę Wam w formie prologu, który pokazuje się nam zawsze na początku.

Spoko jest taki krótki że warto poświęcić na to minutę życia
No i jest fajna muzyczka
8 bit

Zazwyczaj w skrócie opisuje się UT jako "parodia gier RPG z wielką dawką humoru" czy jakoś tak. Fabuła jest największym atutem tegoż dzieła. A na to składają się również postacie, które są mistrzowskie - sama w swoich opowiadaniach nie zrobiłabym lepszych (halohaloskromność). 
I oczywiście drugie miejsce zajmuje humor powodujący drgawki nieopanowanego śmiechu. Inną sprawą jest to, że zaraz potem ryczysz jak psychopata <no ok ja nie ryczałam ale było blisko tak>. 
Warto też zaznaczyć, że gra powstawała ok. 3 lata i została w OGROMNYM procencie stworzona przez JEDNĄ osobę - Toby'ego Foxa. To tak nawiasem mówiąc, żebyście pamiętali, jeśli skusicie się obejrzeć gameplaye.
Kolejnym plusem jest wspomniany już soundtrack, idealnie dopasowany i rytmiczny. Jeśli ktoś się wkręci, polecam metalowe covery Richarda na YT (w zamiarach kupno albumu!). 
Jeszcze inną zaletą są ciągłe zagadki i tzw. "easter eggi", których ciągle znajduję kupę, mimo że siedzę w UT już od ponad miesiąca, codziennie poznając coraz więcej sekretów. 
Twórca pomyślał o wszystkim. Gra będzie pamiętała każdy Twój ruch. Możesz najpierw być zabójcą, ale jeśli za drugim podejściem - mimo resetu - postanowisz nagle przejść na pacyfistę, Undertale tego nie zapomni. Drugie przejście zmieni kilka szczegółów. Na każdym kroku coś Cię zaskakuje - robisz miny od ":o" przez ":'D" po "D':". 


Plot twisty na każdym kroku. Żarty na każdym kroku. Nowe, ciekawe postacie na każdym kroku. Zagadki na każdym kroku. To jest właśnie Undertale.

OK, więcej Undertale'a znajdziecie na moim nowym tumblrze (klik!). Na Alicjonadzie też pewnie jeszcze będę pisać o tej grze.

Na koniec jeszcze notka. Po tej długiej przerwie w końcu chyba wrócę do systematyczniejszego pisania, ale biorąc pod uwagę, że w przyszłym tygodniu mamy w każdy dzień (oprócz czwartku) kartkówki, może być ciężko. Tak czy owak - spróbuję!

~Alczens.

czwartek, 21 lipca 2016

Recenzja gry "This War of Mine"

Gra This War of Mine (PC)


Cześć!
Dziś coś może niezbyt w stylu Alicjonady, bo nigdy nie pojawiła się tu żadna recenzja gry - co dziwne, bo bardzo lubię grać i w ogóle (ej nie chwal się, bo jesteś dziewczyną i wyjdziesz na jedną z tych głupich lasek "a ja gram w gry wowow chłopacy lubcie mnie") - ale kiedyś musi być ten pierwszy raz!

Producentem i wydawcą jest 11 bit Studios, zdaje się, że z siedzibą w Warszawie. Tak więc nasza gra jest polska! Co szczerze mnie zdziwiło, gdy się o tym dowiedziałam.
(Nawiasem mówiąc, nie wiem, czemu gra jest 18+. W opisie "wulgarny język" i "przemoc". Przemoc to i owszem, w końcu to wojna, ale wulgarny język występuję dość rzadko - jeśli ktoś jest na to wrażliwy polecam nie wybierać Romana w rodzinie - i ja jakoś nie czuję się za młoda na tę grę).

Bez dłuższego przeciągania - zacznijmy.
This War of Mine jest grą, w której musimy poradzić sobie z toczącą się wokół nas wojną. Ale nie, tu nie jesteś żołnierzem, który ma za zadanie wybić całą armię wroga. Tu jesteś kilkoma cywilami, których złączył okrutny los wojny i razem schronili się w zdezelowanej kryjówce, z której w ciągu dnia nie wolno wychodzić, a w nocy trzeba wybierać się na poszukiwanie zapasów, równocześnie pilnując, by złodzieje nie wykradli zapasów z naszego schronu.

Z wyglądu This War of Mine przypomina przygnębiające Simsy, ale rozgrywka wygląda trochę inaczej.


Nasza kryjówka (gra jest oczywiście też po polsku)

W dzień zajmujemy się naszą kryjówką, w noc zdobywamy potrzebne do przeżycia materiały, żywność, opatrunki, leki. Mogą to być niebezpieczne wyprawy, jeśli wybierzemy się w takie miejsca jak Plac Snajperów.

Mapa - wybór miejsca przed poszukiwaniem zapasów.
W grze pojawia się przed nami sporo ciężkich wyborów. Ja staram się być dobrym człowiekiem (jeszcze nikogo nigdy nie zabiłam) i nigdy nie kabluję policji na sąsiadów, zajmuję się głównie handlem (polecam utrzymywać się z produkcji bimbru/papierosów) i pomagam ludziom pukającym w moje drzwi, jak mogę. Na razie nawet mi się to udawało, czasami tylko odmawiałam pomocy, kiedy nie miałam jak/moi ludzie byli zbyt wycieńczeni.

Niedawno wyszedł także dodatek "The Little Ones", gdzie mamy do czynienia z dziećmi, ale na razie wstrzymam się przed zakupem, bo chyba na śmierć dzieci nie jestem gotowa.

I tak się żyje, wojna kończy się plus minus 42 dnia. Ma się lepsze dni i kryzysy, potem przychodzi zima i wtedy w ogóle jest ciężko. Przy mojej pierwszej próbie poległam 19 dnia, potem wygrałam 42. Przy następnej wojna skończyła się już 25, co było miłym zaskoczeniem.

Dziękuję twórcom (mimo że pewnie tego nie przeczytają) za tak wspaniałą rozgrywkę. Gra się super, nie mogłam się oderwać przez cały dzień, wciąż usiłując dojść do końca. Bardzo polecam!

Plusy:
☺ wciągająca rozgrywka
☺ ciekawy pomysł i dobre wykonanie
☺ dużo trudnych decyzji, które mają wpływ na dalszą grę
☺ sporo postaci o swojej własnej osobowości, różnych umiejętnościach i biografii
☺ możliwość stworzenia swojej historii i postaci
☺ odpowiednia długość wojny - nie za długa, nie za krótka
☺ możliwość ulepszania warsztatów, tworzenia przedmiotów i broni

Minusy:
☻nie można zapisać gry w dowolnym momencie, autozapis następuje podczas każdego początku dnia
☻gdy z 3-osobowej rodziny ginie jedna osoba, bardzo ciężko sobie potem poradzić z dwójką
☻nie można mieć kilku rodzin jednocześnie

Kiedy się przejdzie wojnę, czuć ogromną satysfakcję. Gorąco polecam zagrać!

Czy gra wydaje Wam się ciekawa? Lubicie grać?

~Alczens.

niedziela, 17 lipca 2016

Tu Macz Informejszyn - TMI TAG

Drugi TAG na ten czas - i również ostatni, bo szczerze mówiąc robiąć TAGi czuję się trochę jakbym robiła coś na odwal.

I tutaj faktycznie jest tyle pytań, że serio nie musicie wszystkiego czytać.

1. Co masz na sobie ?

Czerwoną, bardzo krótką, bardzo brudną, bardzo lekką podomową sukienkę.

2. Czy kiedykolwiek byłaś zakochana ?

Ee, wszyscy byli kiedyś zakochani. Tak i owszem, wiele razy.

3. Czy kiedykolwiek miałaś 'straszne zerwanie' ?

Co? Nie.

4. Ile masz wzrostu ?

Kilka cm powyżej 160.

5. Ile ważysz ?

Ee, nawet nie wiem... jakoś 52 kg.

6. Jakieś tatuaże ?

Nie, być może kiedyś.

7. Jakiś piercing ?

W uszach, poza tym uważam to szczerze za brzydkie.

8. OTP ? (one true pairing) 

(Ulubiona para)
Maka i Soul (Soul Eater) i tysiące innych bohaterów anime.

9. Ulubiony program (serial) ?

Kości, Pingwiny z Madagaskaru, Sherlock.

10. Ulubione zespoły ? 

Imagine Dragons, BMTH, Shinedown, Epica, Gorillaz + dziesiątki innych.

11. Coś, czego Ci brakuje ?

Przystojnych chłopaków. :v
Ale tak najbardziej to mojej klasy.

12. Ulubiona piosenka ?

 Imagine Dragons - Radioactive.

13. Ile masz lat ?

14, w październiku 15.

14. Znak zodiaku ?

Skorpion (to nawet nazwisko jednego z głównych bohaterów mojej książki <która ma na razie 76 stron i nie wiem czy kiedykolwiek ją dokończę i czy uda mi się ją wydać> Artura).

15. Czego szukasz u partnera ?

Na razie nawet partnera nie szukam.

16. Ulubiony cytat ?

Nie mam, przynajmniej na razie.

17. Ulubiony aktor ?


Benedict Cumberbatch, Martin Freeman.

18. Ulubiony kolor ?

Czerwony.

19. Głośna muzyka czy cicha ?

Na słuchawkach - głośna. Bez - cicha.

20. Gdzie idziesz gdy jesteś smutna ?

Do swojego świata w swojej głowie,

21. Jak długo zajmuje Ci prysznic ?

To zależy, może być nawet 20 minut, a może być nawet 3.

22. Jak długo zajmuje Ci przygotowanie się rano ?

Niedługo. Nigdy nie liczyłam.

23. Czy kiedykolwiek brałaś udział w bójce ?

Bójki z siostrą w wieku 9, 10 lat, joł.

24: TURN ON - Co Cię kręci/Co Ci się podoba u chłopców?

Ale co do tego ma to "turn on" na początku? Po kiego on tam jest?
Jestem fanką głębokich męskich głosów i niebieskich oczu.

25. TURN OFF - Co Ci się nie podoba u chłopców?

Ale co do tego ma "turn off"?
Brak wrażliwości. Oczywiście u tych co jej nie mają.

26. Powód dla którego dołączyłaś do Blogsfery ?

Namówienie Julki.

27. Czego się boisz ? 

Przyszłości i śmierci.

28. Kiedy ostatnio płakałaś ?

Na pewno było to przez wakacjami.

29. Kiedy ostatnio powiedziałaś że kogoś kochasz ? 

Dzisiaj do papugi.

30. Co oznacza Twój Blog username?

Red Star - Czerwona Gwiazda.
Powstał na spontanie, nie ma tu nic głębszego, bez przerwy chcę go zmienić i bez przerwy mi się nie chce.
W ogóle po co znowu ten angielski? "Username"? Czemu nie po prostu nazwa użytkownika? Co, za długie, żeby napisać, autorze?

31. Ostatnia przeczytana książka ?

7 Razy Dziś.

32. Książka, którą aktualnie czytasz?

Wiedźmin: Ostatnie Życzenie, Mechaniczny Anioł, Heaven: Miasto Elfów.

33. Co ostatnio oglądałaś ?

Produkcje Darwina na YT.

34. Ostatnia osoba, z którą rozmawiałaś ?

Mama.

35. Relacja między tobą a osobą, której ostatnio wysłałaś SMS'a ?

Przyjaźń.

36. Ulubiona potrawa ?

Lasagne, spaghetti, kotlet schabowy z bistra w Kwilczu!

37. Miejsce, które chcesz odwiedzić ?

Japonia, Islandia i dużo innych krajów.

38 Ostatnie miejsce w którym byłaś ?

Prusim.

39. Czy ktoś Ci się teraz podoba ?

Tak, ale miłość (platoniczna i bez sensu) zamrożona ze względu na wakacje.

40. Ostatni raz kiedy pocałowałaś kogoś ?

Zeszły wieczór rodziców w policzek na dobranoc :).

41. Ostatnio kiedy ktoś Cię obraził ?

O kurde, jakie miłe uczucie, kiedy nie mogę sobie przypomnieć, kiedy.

42. Ulubiony smak słodki ?

Czekoladowy, waniliowy, borówkowy, czereśniowy.

43. Na jakich instrumentach grasz ?

Kiedyś dwa lata keyboard, ale jestem noga w te sprawy.

44. Ulubiona część biżuterii ?

Naszyjniki.

45. Ostatni uprawiany sport ?

Yyy... Bieganie po schodach.

46. Jaka piosenkę ostatni spiewałaś ?

Epica - Sense Without Sanity.

47. Ulubiony tekst na podryw ?

 Wszystkie są do bani. Zastanawiam się, czego używają simsy, gdy używasz interakcji "zalotny dowcip" albo "flirtuj".

48. Czy kiedykolwiek użyłaś tego tekstu?

Nigdy żadnego nie użyłam.

49. Z kim ostatnio przebywałaś w wolnym czasie?

Z tatą.

50. Kto powinien odpowiedzieć na te pytania ?

Wszyscy, którzy mają na to ochotę.

Możecie napisać w komentarzu odpowiedzi na 3 wybrane pytania z TAGu. 

~Alczens.

piątek, 15 lipca 2016

ROCZNICA ALICJONADY


Cześć!

Przed Wami post podsumowujący moją działalność na Alicjonadzie - którą od dziś prowadzę dokładnie rok! Piszę to co prawda 13, a rocznica będzie 15, ale jutro nie mogę pisać w racji wyjazdu (ratunku 12 h w busie od 6:00 rano, super zabawa).

Trochę dziwne uczucie. Alicjonada założona była pod wpływem młodzieńczego, acz silnego impulsu. Już od początku wiedziałam, jak to ma wyglądać - i teraz tak wygląda. Posty o wszystkim, dosłownie.

Dobiłam - przepraszam, Wy dobiliście - ponad siedem tysięcy wyświetleń. Nie mam porównania z innymi wynikami, nie wiem, czy to dużo czy mało, jednak się z tego cieszę. Cieszę się też z sumy 28 czytelników, ponad czterystu komentarzy i liczby 52 napisanych postów. Mogło być więcej, w końcu to 12 miesięcy, ale miałam wzloty i upadki. Upadki potrafiły być wyjątkowo długie (dramatyczna przerwa z jednym postem w maju). Spowodowane własnymi problemami, lenistwem, braku weny czy czasu, niechęcią i smutkiem. Tak czy owak - wciąż tu jestem i nie zamierzam nigdy usunąć Alicjonady. Podoba mi się tu. Zostaje na tym adresie. Będę to ciągnąć przez całe życie!

Oczywiście dziękuję Wam za odwiedzanie mojego bloga, wspieranie mnie, krytykę, rady i pochwały, to było bardzo motywujące. Gdyby nie Wy, Alicjonada przypominałaby pewnie dom samotnej starej pani z papugą... ;)

W pierwsze wakacje na Alicjonadzie pisałam bardzo dużo, ale komentarzy było naprawdę niewiele. Potem nadszedł wrzesień, nagle szkoła, tylko 2 posty. Początek października. Powrót na bloga, pierwszy poradnik. Grudzień. Pierwsza recenzja. Styczeń, nowy rok, faza na anime, pierwsza recenzja płyty, wyjazd do Brunowa. Luty. Wielki konert Imagine Dragons (ulubiony post mojego taty), bardzo szczęśliwy miesiąc. Marzec. Mniej postów, kryzys, dużo myślenia. Kwiecień. Strata. Dziura. Maj, przegapienie całego miesiąca, brak postów. Czerwiec. Wielki powrót, 7 wpisów, podniesienie bloga na nogi. I teraz lipiec.

Pierwszy nagłówek.


Moment wybicia 1000 wyświetleń na Alicjonadzie, 9 września.

PODSUMOWANIE

LBA = 4.
Recenzje = 6.
Wpisy o wyjazdach = 5.
Plusy i Minusy = 1.
Wykonane miesięczne serie = 1.
Posty w miesięcznej serii = 4.
TOP = 2.
TAGi = 3.
Moja Mała Biblioteka = 4.
Posty organizacyjne = 3.
Poradniki, rady, DIY = 4.
Posty z przemyśleniami = 12.

Jak oceniacie moje wyniki? 
Co myślicie o nowym nagłówku i lekko zmienionych barwach bloga?

~Zadowolony Alczens.

czwartek, 14 lipca 2016

15 dziwnych pytań TAG

Heja! Tak jak obiecałam - TAG na czas wyjazdu. Nie ma wiele roboty przy takich postach, więc będą na ten czas odpowiednie.

(INFORMACJE Z POSTA SĄ NIEAKTUALNE O KILKA DNI, GDYŻ PISAŁAM TO 11.07.2016 r. WSZELKIE ZAŻALENIA CO DO ZMIENIENIA SIĘ W CZASIE ODPOWIEDZI BĘDZIE ZGŁASZAĆ ALA Z PRZYSZŁOŚCI - U WAS Z TERAŹNIEJSZOŚCI - DO ALI Z PRZESZŁOŚCI, EDYTUJĄC POST).

1. Czy masz jakieś przezwisko, którego używa tylko Twoja rodzina?

Z tego co mi wiadomo to nie (oświeć mnie, ojcze, jeśli jest inaczej).

2. Czy masz jakieś dziwne nawyki?

Przed chwilą napisałam całego posta o nich (#1 Jestem... dziwakiem). W skrócie: jem chusteczki, czytam wyrazy od tyłu, przepraszam uderzone przedmioty, słodzę się nad większością napotkanych zwierząt (w tym szczury i takie tam).

3. Czy masz jakieś dziwne fobie?

Nie będę zdradzać swoich słabości w Internecie, gdyż to wszystko prędzej czy później może być wykorzystane przeciwko mnie (przezorny zawsze ubezpieczony).

4. Jaką piosenkę potajemnie uwielbiasz i śpiewasz ją, kiedy jesteś sama?

Nie ma owej. Śpiewam to i owo przy wszystkich, raczej nie mam z tym problemu, a ze swoim gustem muzycznym też się nie kryję.

5. Co Cię najbardziej irytuje?

Słowo "irytować" zaczęło mnie okropnie wkurzać. Głupota ludzka. Niezrozumienie. Dodawanie "pozdrawiam" oraz uśmiechniętych buziek przy hejtującym komentarzu.

6. Czy masz jakieś nerwowe nawyki?

Mam delikatne natręstwo mówienia "w każdym razie", kiedy się denerwuję albo wstrzymywania oddechu przez określoną ilość czasu, bo inaczej stanie się coś złego.

7. Po której stronie łóżka śpisz?

Zawsze po prawej. Czasami także rozkładam się tak, że jestem wszędzie.

8. Jaki był Twój pierwszy pluszak i jak się nazywał?

Pierwszy pluszak zapewne miał imię w stylu "gugu blee", bo kiedy dostałam pierwszego pluszaka, chyba nie umiałam mówić. Ale mojego ulubionego, starego małego pieska nazwałam "Mój Mały" (kreatywnie he he).

9. Jaki napój zawsze zamawiasz w starbucks?

Nigdy. W. Życiu. Nie. Byłam. W. Starbucksie. StarbuckSSIE. Kawa ssie.

10. Jaką urodową zasadę wyznajesz, ale właściwie nigdy się do niej nie stosujesz?

Co co
Co to są "urodowe zasady"
Oświećcie mnie

11. W którą stronę odwracasz twarz podczas prysznica?

Patrzę na siebie w lustrze naprzeciwko. Albo zamykam oczy i wyobrażam sobie, że jestem w dzikiej dżungli pod wodospadem. Czasami bywa, że kiedy je na powrót otwieram, faktycznie w tej dżungli się znajduję.

12. Masz jakieś dziwne zdolności fizyczne?

Mogę ruszać kością obok nadgarstka na prawej ręce tak, że słychać ciche pyknięcie i to tak fajnie wygląda.

13. Jakie niezdrowe jedzenie uwielbiasz i jesz je pomimo wszystko?

Właściwie to każe niezdrowe smaczne jedzenie mogę jeść pomimo wszystko. Należę do tych, co jedzą ile wlezie, a wciąż są szczupli, joł.

14. Czy masz swoje ulubione powiedzenie/wyrażenie, które wciąż powtarzasz?

"Super zabawa", "Wszystko jest do czerwonej dupci" (dobra tego nie powtarzam, ale bardzo je lubię).

15. W czym śpisz?

W piżamie.
I w za dużych koszulkach.
Czasami w koszulach nocnych.

To na tyle, TAG  w sumie nie był jakiś super i niektóre pytania tak naprawdę nie były takie dziwne. Może mam inne pojęcie dziwności od twórcy.

A Wy lubicie swoje dziwactwa?

~Alczens.

poniedziałek, 11 lipca 2016

#1 Jestem... dziwakiem.

Cześć!
Już tłumaczę nieobecność. Byłam ten lipcowy tydzień na działce (pogoda była bardzo niefajna, wykąpałam się w jeziorze tylko trzy razy...), przepraszam, że Was wcześniej nie poinformowałam, ale szczerze mówiąc wyleciało mi to z głowy.
Kontynuujemy Miesięczne Serie, tym razem z samolubną i egoistyczną serią tylko i wyłącznie o mnie. Dzisiaj powiemy sobie o moim dziwnym umyśle, z którym mam nieprzyjemność pracować każdego dnia - i nocą oczywiście też.

Miesięczne serie - od czerwca do października na Alicjonadzie pojawiać się będą serie trwające cały miesiąc. Wpisy z serii pojawiać się będą nieregularnie - na miesiąc będzie ich prawdopodobnie 4 lub 3. Każda będzie miała inny temat i inny cel. Zapraszam!
Jestem... są drugą taką serią, na lipiec. Będę tu opisywać jakąś częśc mojego charakteru, opowiadać, kim jestem. Może to trochę egoistyczne, tworzyć posty całkowicie o sobie?... 


Zacznijmy od kilku moich dziwactw i wkurzających cech.
Jem chusteczki (czyste). Umiem przeczytać na bieżąco w myślach większość wyrazów od tyłu (ba, nawet słowo po słowie zdanie). Mam obsesję na punkcie przepraszania uderzonych - muśniętych - plaśniętych - kopniętych - mrusienięputnych (nie ma takiego słowa) przedmiotów. Czasami jakaś piosenka może prześladować mnie jakiś tydzień, dopóki jej nie posłucham, a potem znika z głowy. Często mam tak, że jakaś fryzura/rzecz/postać/jedzenie/cokolwiek ciągle jest widoczna oczami wyobraźni dopóki jej nie narysuję - nawet jeśli byle jak, to potem znika. Mam wielki katar latem, zimą mam najwyżej leciutki. Uwielbiam robić tysiąc rzeczy równocześnie, nie lubię marnować czasu, skoro mogę coś zrobić naraz - np. granie na komórce, granie na laptopie, jedzenie, picie, gadanie, śpiewanie, słuchanie muzyki, czytanie książki, granie na tablecie - to wszystko równocześnie. Jestem tak bardzo niezdarna, że nie obejdzie się bez jednego wylania soku na dzień. Lubię, kiedy wszystko jest posegregowane i przejrzyste, ale mam wielki bałagan wszędzie dookoła. Kiedy jestem szczęśliwa i sama (albo z rodziną lub przyjaciółmi) potrafię odprawić rytuał Tańca Radości. Kiedyś zatańczyłam swój własny, autorski breakdance przed kuchnią na zimnych kafelkach. Jestem panikarą z dużą wyobraźnią i potrafię wymyślić 1.000 strasznych scenariuszy podczas wyjazdów na minutę, ale absolutnie tego nie ukazuję i zawsze jestem najbardziej podekscytowana podróżą z rodziny. Moje życie to 50% odbierania bodźców z otoczenia i życie przyziemne, pozostałe 50% należy do przesiadywania w mózgu i myśleniu o niebieskich migdałach.

Akurat drugie dziwactwo jest wyrobioną na przestrzeni trzech lat umiejętnością, którą bardzo lubię, bo można się popisywać i śpiewać od tyłu.

No i tak poza tym to po prostu jestem dziwna. Ale moim zdaniem każdy człowiek jest na swój sposób dziwny. Na przykład te dziewuchy z facebooka ze sweet fociami są naprawdę bardzo dziwne. Albo ci najbardziej szarzy, wtopieni w otoczenie ludzie. Też są dziwni. Ukryte kameleony! Także każdy ma swój rodzaj dziwności. Mój chyba właśnie poznaliście. Dziękuję za uwagę. To wszystko na ten czas.

PS WAŻNE OGŁOSZENIE
Nie ma mnie przez 9 dni od 14 lipca. Nastawię kilka postów na automatyczną publikację, m. in. szybkie i luźne TAGi. Do zobaczenia! :)

A Wy też czujecie się dziwni? 

~Alczens.

czwartek, 30 czerwca 2016

#4 Listy do... Smutku.

Cześć!
Ostatni post, ostatnie Listy do... i ostatni dodatkowy dzień wakacji. Kolejna miesięczna seria już w lipcu!

Miesięczne serie - od czerwca do października na Alicjonadzie pojawiać się będą serie trwające cały miesiąc. Wpisy z serii pojawiać się będą nieregularnie - na miesiąc będzie ich prawdopodobnie 4 lub 3. Każda będzie miała inny temat i inny cel. Zapraszam!

Listy do... są pierwszą taką miesięczną serią. Jak zapewne się domyśliliście, pisałam tu do kogoś/czegoś list.

Witaj smutku.
Mam taki nastrój, żeby do Ciebie napisać. Przed chwilą było mi smutno, teraz jestem w jakimś dziwnym otępieniu czy coś. Przyszedłeś sobie tak nagle, ot tak, nie dzwoniąc przedtem. Jak zwykle. Serio, mógłbyś chociaż wysyłać SMS-y, zanim wpadniesz z wizytą. To niekulturalne!
Przejdźmy od razu do rzeczy. Jesteś do dupy. Tak. Jesteś do dupy. Nienawidzę Cię, i tych Twoich cholernych humorów. Nienawidzę, kiedy każesz mi zaparzyć sobie herbatę, niszczysz mój dom, zostawiasz po swojej wizycie zabałaganione pokoje. 

(Tekst nic nie ma do smutku, ale tak tego teraz słucham i chcę, żeby i smutek, i wy odsłuchali tej piosenki).

Ty, Smutku, potrafisz wemknąć się do domu niepostrzeżenie. I gdy wchodzę do pokoju, zapalam światło, wtem drgam, podskakuję i wytykam Cię palcem. "Znowu przybyłeś", mówię, i chcę zatrzasnąć przed sobą drzwi, byś mnie nie dosięgnął. Ale ty jesteś szybszy. Wystarczy jeden krok, a Ty stawiasz stopę i blokujesz drzwi w ostatnim momencie. Nawet nie próbuję Cię wypchnąć. Pochłaniasz mnie. Mimo że atmosfera, w której zawsze się razem znajdujemy, to gówno.
Mój sposób na Ciebie to muzyka, nieprzerwana, głośna i mocna. Innej nie pozwalam rozbrzmieć w swoich uszach. Powoli, w wrzasku złości, rozpływasz się i rozmazujesz. Ale nie znikasz. Nigdy nie znikasz.
Mam do Ciebie dwa pytania: czemu przychodzisz w najdziwniejszych momentach? I czemu tak trudno się Ciebie pozbyć? Może tak szukasz towarzystwa, bo najbardziej optymistyczne i energiczne osoby, z którymi chcesz spędzać czas - jak każdy - wypędzają Cię? A takie jak ja potrafią trzymać i kilka dni.
Ale przyznam - czasami dobrze, że przychodzisz. To znaczy, że wszystko ze mną w porządku, mam czas dla siebie i swoich przemyśleń, dla muzyki, dla samotności. W pewnym sensie Ci dziękuję. A w innym Cię błagam, byś więcej nie przychodził.
Pewnie jeszcze się kiedyś odezwę. 
Cześć.
~Alczens.

wtorek, 28 czerwca 2016

Recenzja płyty "The Quantum Enigma".

Cześć!
Przychodzę do Was znowu z recenzją płyty. Nie mogę się powstrzymać od nienapisania o niej na tym blogu.
Epicę co po niektórzy może znają, bo jest ona bardziej znana niż Shinedown, których recenzję albumu Amaryllis wykonałam TUTAJ, aczkolwiek mniej popularna niż płyta Bring Me The Horizon - That's The Spirit, której opis wykonałam TUTAJ.
Otóż zespół Epica wygrywa nam gatunki: metal symfoniczny, power metal i gothic metal. Także schodzimy na ciemną stronę mocy. 
Epicką Epicę poznałam całkiem niedawno, i momentalnie się zakochałam w tej muzyce. Potem słuchałam głównie wersji instrumentalnych, a później przesłuchałam normalnych utworów. A na koniec kupiłam płytę. Ten album najbardziej przypadł mi do gustu, i zrobił coś więcej niż podbił moje serce. On przeniknął do mojej duszy. Ach, ta muzyczna poezja!

Tym akcentem zacznijmy.


A oto i twarz naszego albumu (zabawna gra słów, to ten moment, kiedy masz się śmiać). Wygląda tajemniczo i zachęcająco, nieprawdaż?


Po otwarciu widzimy po lewej mistrzów muzyki, po prawej to samo, co z twarzą, tylko z czachą. Na lewym skrzydle widnieją także słowa "All the shadows and illusions we tend to believe are creations of our own deceiving mind". 


Po dalszym rozkładaniu i badaniu płyty widzimy, że Epica obdarowała nas nie tylko i jedną, cudowną płytą, ale i też drugą, która w swoim wyposażeniu trzyma akustyczne wersje pięknych piosenek. Na naszym dysku drugim występują cztery utwory.


Nasza książeczka po rozłożeniu ma rozmiar kartki A3. Przedstawia taki oto malunek, na który patrzę tak sobie czasami i próbuję zinterpretować. Chętnie powiesiłabym go na ścianie, gdyby nie to podzielenie na kwadraciki.
Problem z tym jest taki, że nigdy nie byłam dobra w origami i przesłuchanie dwóch płyt, z którymi Was wstępnie zapoznałam, zajmuje mi krócej niż składanie karteczki z powrotem. Ryczę na swoje umiejętności manualne.


Z drugiej strony plakatu mamy książeczkę zasypaną tekstami piosenek, a na dole mamy jeszcze ilustrację naszych bohaterów. 

Lista utworów:

1. Originem.
2. The Second Stone.
3. The Essence of Silence.
4. Victims of  Contingency.
5. Sense Without Sanity - The Impervious Code.
6. Unchain Utopia.
7. The Fifth Guardian - Interlude.
8. Chemical Insomnia.
9. Reverence - Living in the Heart.
10. Omen - The Ghoulish Malady.
11. Canvas of Life.
12. Natural Corruption.
13. The Quantum Enigma - Kingdom of Heaven part II.
14. In All Conscience (dodatkowy).

Lista utworów akustycznych:

1. Canvas of Life.
2. In All Conscience.
3. Dreamscape.
4. Natural Corruption.

Jak zwykle zajmijmy się faworytami. Tym razem rzadko będą się pojawiać tekściki z piosenek pod utworami, bo przyznam się szczerze, z tekstami piosenek zapoznałam się dopiero częściowo i nie czuję się kompetentna, by podjąć się tego zadania.

ORIGINEM.

Okej, to tylko wstęp, niedługa melodia bez słów. Jednak to jeden z pierwszych utworów Epici (kurde, beznadziejnie się to odmienia), które poznałam. (Dla ciekawych - pierwszym była Insomnia znaleziona na składance Taty (kocham Cię Tato)) i bardzo lubię zaczynać wysłuchanie płyty od Originem.


THE SECOND STONE.

"Give me relief, let me believe between sweet fiction and reality".

Zakochałam się w wersji instrumentalnej, również wysłuchałam jej pierwszy raz właśnie tak, a nie ze słowami. Dopiero potem usłyszałam oryginalną wersję, która okazała się równie genialna. Tak jak reszta, które tutaj polecę, piosenka jest dzika, szybka, mocna.


THE ESSENCE OF SILENCE.

Tutaj mamy piękny, spokojny początek na skrzypcach. Potem znowu zaczyna się akcja. Dużo tu wycia, gitary elektrycznej i growlingu.


VICTIMS OF CONTINGENCY.

Tutaj jeszcze więcej growlingu, jak mi się zdaje. Dużo perkusji i bębenków w tle. Polecam na wyładowanie emocji. Zresztą, każdy utwór Epici nadaje się na rozładowanie emocji.


SENSE WITHOUT SANITY.

"As we believe the what we see, we all assume that this is real".
"The longer you wait for the future, the sorter it will be".

To bardzo długi utwór, Jednak, kurde - to, jak piosenkarka tu śpiewa, jest czymś cudownym. Po prostu uwielbiam te momenty, gdy to ona przejmuje mikrofon (bo wtrąca się też facet od growlingu, co jest moim skromnym zdaniem w tym akurat utworze niepotrzebne). Poza tym cały ten tekst mi się cholernie podoba.


UNCHAIN UTOPIA.

Przedsmak cudownego The Fifth Guardian. Już mniej growlingu. Jako że tekst też ma fajny, odsyłam do tekstowa.


THE FIFTH GUARDIAN / CHEMICAL INSOMNIA.

No i mamy to. Tu nie ma słów. To nie piosenka. To nie jest muzyka. To stan umysłu.
 Musicie posłuchać na słuchawkach, nastawić sporą głośność i przenieść się do krainy, która Wam się pojawi przed oczami podczas wysłuchiwania melodii, która wdarła mi się głęboko do serca, siedzi tam i mnie uspokaja. Wiem, zrobiło się poetycko. Jeśli nie wysłuchałeś poprzednich utworów, wybaczam Ci. Ale tej chińskiej, spokojnej, pięknej, magicznej melodii TRZEBA przesłuchać. Nie wybaczę, jeśli stąd wyjdziesz, nie włączając jej. <-- to wszystko było o TFG, Chemical Insomnia też jest boska i w wersji, którą Wam przesyłam (która jest również na płycie), usłyszycie piękne przerodzenie jednej melodii w drugą. A w Chemical Insomnii jest piękny moment "It's what I can't explain".
Aż musiałam podać bezpośrednią wersję.



To koniec moich największych ulubieńców. Zapraszam do wysłuchania całego albumu, reszta utworów jest również genialna. Wiem, że post długi, ale mam nadzieję, że wszyscy dotrwali do końca!

Odsłuchaliście któregoś z utworów? Lubie taki gatunek muzyki?
Jak tam wakacje?

~Alczens.

sobota, 25 czerwca 2016

#3 Listy do... Wakacji.

Cześć!
Tak postów nie dodawałam, bo pod ostatnimi wpisami było po 2, 3 komentarze. Czekałam i czekałam, aż liczba się powiększy, ale widzę, że nic się nie rusza, więc piszę dalej...

24 czerwca wybiła ta godzina. Pierwsza godzina wakacji. Za dwa miesiące moja osoba przejdzie do sfery trzeciej klasy gimbazjum. A za cztery osiągnie 15 rok życia. Ach, w takich chwilach uświadamiam sobie, jakażem ja młoda. Średnia 5,4, stypendium i pasek :]

Miesięczne serie - od czerwca do października na Alicjonadzie pojawiać się będą serie trwające cały miesiąc. Wpisy z serii pojawiać się będą nieregularnie - na miesiąc będzie ich prawdopodobnie 4 lub 3. Każda będzie miała inny temat i inny cel. Zapraszam!
Listy do... są pierwszą taką miesięczną serią. Jak zapewne się domyśliliście, będę tu pisać do kogoś/czegoś list.

Drogie Wakacje!
Jak miło, że już przyszłyście! Witam Was z otwartymi ramionami. Podczas tego pięknego letniego okresu przytrafiło mi się mnóstwo cudownych chwil. Wspomnienia zostaną na długo. Byłam w tylu miejscach... głównie dzięki Wam - Wakacjom. 
Jedyne moje zastrzeżenie to cholerny upał. Jako zimowa pani na taki gorąc nieźle się wkurzam - nie cierpię się gotować. Aczkolwiek da się to jakoś wytrzymać! Lody do ręki, okulary na nos, serwetka na ciało i jedziemy.
Czternastego lipca wyjeżdżam na siedem (wraz z jazdą autokarem 9) dni do Włoszech. Odwiedzę Wenecję, Weronę i wiele innych ciekawych miejsc. Nie mogę się doczekać! A potem kolejny wyjazd, tym razem z całą rodzinką - jeszcze nie wiadomo dokąd. Ostatni tydzień przeznaczony na Bałtyk z Babcią. Mam napięty terminarz, co nie? Tak strasznie się cieszę, że będę mogła pojechać do tylu wspaniałych miejsc!
Trochę brakuje mi mojej klasy, już w pierwszy dzień Wakacji. Nie moja wina, że tak strasznie kocham tych ludzi... dwa miesiące rozłąki są trochę smutne, ale jakoś przeżyję. Najważniejsze, że nie ma stresu, ocen, wstawania rano! 
Ach, czekam, aż się rozkręcicie! Wakacje - szalejcie! Tylko nie przesadźcie z upałem, błagam...

Piosenka tych Wakacji ↑


~Alczens.

środa, 15 czerwca 2016

Recenzja płyty "Amaryllis".

Siemka!
To znowu ja. Jako że bardzo podjarałam się opcją publikacji postów o ustalonej porze - piszę teraz, jak tylko najmniejsza iskierka natchnienia się we mnie pojawi, byle tylko planować te wpisy, a potem zacierać rączki i patrzeć, jak pościo się sam publikuje.
Dzisiaj przychodzę z recenzją albumu Amaryllis zespołu, który zapewne każdemu z blogosfery jest obcy. Zwie się on Shinedown, który takiemu jak ja słuchaczowi zarówno klasycznego, jak i alternatywnego rocka przypadnie do gustu. Muzyka jest tak luźna, a równocześnie ściska za uszy, krzycząc: "TO JEST TOOO!", że ciężko uwierzyć, jak Shinedown świetnie łączy ostre nuty i brzmienia będące balsamem na ludzką duszę. Uwielbiam tę bandę, płyta rzadko kiedy będzie zakurzona. Kończąc wstęp, zacznijmy recenzję. 
>>>JEŚLI CI SIĘ SPODOBA, ZAJRZYJ TEŻ NA RECENZJĘ THAT'S THE SPIRIT, KTÓRĄ WYKONAŁAM TUTAJ!<<<


(Wybaczcie krzywiznę).

Symbol omawianego albumu wygląda właśnie tak. Nie jestem pewna, jaką i czy w ogóle kryje w sobie symbolikę, ale mamy tu m. in. poroże, koniki morskie, kotwice, nietoperze. Związku nie widzę. Natomiast okrąg dookoła wnętrza składa się z różnokolorowych dłoni chwytających się nawzajem (niektóre są nawet owłosione, ale takich szczegółów nie da się zobaczy na tym pełnym jakości zdjęciu). Sam środek to literka S (Shinedown).

Żywię nadzieję, że to nie groźne znaki szatana


(Życiowy tekst).

Oznacza to tyle, co "nie bądź delikatny, bądź ogromny i znakomity". Głębszej interpretacji możecie dokonać w komentarzu.


W naszej książeczce obowiązkowo znajdują się teksty piosenek. I tu się pojawia wykrzyknik. Jeszcze nigdy nie widziałam tak pogmatwanego ułożenia tekstu. Czyta się ciągle od lewej do prawej, ale nie dość, że literki są malutkie (co się często zdarza, poza tym jak inaczej mogli zmieścić teksty? O to nie winię, ale...), to to czytanie od lewej do prawej jest do samego końca. Po prostu na całą szerokość książeczki. Przez to jak zlatujesz z linijki na linijkę, śledząc śpiewankę naszego Brenta Smitha, gubisz się niczym w gąszczu dzikiej dżungli. To jest po prostu kłopotliwe.

Oto nasza lista utworów:

1. Adrenaline.
2. Bully.
3. Amaryllis.
4. Unity.
5. Enemies.
6. I'm not alright.
7. Nowhere Kids.
8. Miracle.
9. I'll follow you.
10. For my Sake.
11. My Name (Wearing Me Out).
12. Through the ghost.

Moimi ulubieńcami jest pierwsza piątka. Także możemy je szybko omówić.

ADRENALINE

"What part of living says you gotta die?"

Utwór szybki, ostry, mocny, jak sama nazwa wskazuje. Już od pierwszych nutek słyszymy, że "łooo" (jeśli mnie rozumiecie). Adrenaline jest chyba najmocniejszą piosenką z płyty. Enemies jest zaraz po niej, potem jeszcze Bully. 
Polecam odsłuchać. Odsyłam do tekstowa, gdzie piosenka jest dostępna (bez ograniczeń wiekowych!)


BULLY

Ten taki bardziej życiowy, tak powiem. O tyranie, w skrócie mówiąc.
Bardzo mi się spodobała ta piosenka, bo tak łatwo wpada w ucho. Mogę chodzić po domu i śpiewać ją w nieskończoność.
Znowuż odsyłam do tekstowa.


 AMARYLLIS

"Ask yourself now
Where would you be without
Days like this
When you finally collide
With the moment you can't forget"

Oto po dwóch nieco mocniejszych utworach przychodzi ukojenie. Amaryllis - taka piosenka, której można posłuchać w każdej chwili. Na gniew, na płacz, na śmiech, na "ot tak sobie". A propos, Amarylis to taki kwiat.
Jak zwykle odsyłam do tekstowa, byście od razu mogli także zapoznać się z tekstem.


UNITY

"And in the blink of an eye the past begins to fade"

Znowu coś delikatniejszego. Przyjemne dla ucha, tekst też mi się podoba. Jest taki pokrzepiający.


ENEMIES

"It's a cold, cruel, harsh reality
Caught, stuck here with your enemies"

To druga piosenka Shinedown, którą poznałam (dla ciekawych: pierwszą było "Cut the Cord", którego nawet a tej płycie nie ma. Poleciało sobie na rock radiu, to się zasłuchałam. Trzecią jest "Her Name is Alice", które stało się jedną z moich ulubionych piosenek).
Do dziś mi się podoba tak samo. I ten teledysk, on jest po prostu boski. 


Resztę utworów również z łatwością znajdziecie na YT, jeśli te tutaj omawiane przypadły Wam do gustu.

To już wszystko! Do zobaczenia w następnym poście. 
Skusicie się, by posłuchać piosenek? Jaki macie stosunek do metalowej i rockowej muzyki? (Bo ja już nie umiem słuchać żadnej innej).

Skoro już jesteśmy przy takim temacie, pewnie wkrótce pojawi się również na blogu recenzja Quantum of Enigma, czyli najcudowniejszego najpiękniejszego najśliczniejszego albumu zespołu Epica, na który moje serce ma ostatnio fazę.
Pa!

~Alczens.

poniedziałek, 13 czerwca 2016

#2 Listy do... Magii.

Hej!

Miesięczne serie - od czerwca do października na Alicjonadzie pojawiać się będą serie trwające cały miesiąc. Wpisy z serii pojawiać się będą nieregularnie - na miesiąc będzie ich prawdopodobnie 4 lub 3. Każda będzie miała inny temat i inny cel. Zapraszam!

Listy do... są pierwszą taką miesięczną serią. Jak zapewne się domyśliliście, będę tu pisać do kogoś/czegoś list

Dzisiaj ten list wysyłam Pani Magii.

Witaj Magio!
Jestem Ala. Nie mam jeszcze dużej ilości minionych lat. Nie mogę za wiele powiedzieć o życiu. Nie potrafię nawet stwierdzić, czy wierzę, czy istniejesz. A jednak piszę do Ciebie list! A to dobre.
Chcę się spytać właśnie o tę kwestię: czy istniejesz? Jeśli tak, czemu ujawniasz się tylko w miłości, przyjaźni, uczuciach, emocjach, żywiołach? Gdzieś tam sobie fruwasz, pływasz, szepczesz... ale nigdy nie jesteś dosłowna. Tylko nieliczni potrafią Cię zauważyć. Czy to Ty jesteś tym dobrym znakiem, tym uśmiechem i uczuciem, czy to ręka Boga? Wierzę, że objawiasz się razem z Nim. 
Ten list składa się głównie z pytań, bo to głównie je do Ciebie mam. Zauważyłam Cię już w kilku sytuacjach. Czy to byłaś Ty? Będziesz wiedzieć, o jakie wydarzenia chodzi.
Wiesz, o jakiej magii marzę? Są takie trzy typy. Najbardziej chciałabym umieć zatrzymywać czas. Mogłabym wtedy zrobić tyle rzeczy... zatrzymać się, zastanowić... mogłabym otrzymywać o wiele lepsze oceny! Jednak przez to nie byłabym uczciwa, a to cecha, którą naprawdę sobie cenię.
Drugim typem jest latanie. Tu nie ma żadnego haczyka. Chcę po prostu umieć wzbić się w przestworza. Chcę polecieć.
Trzeci rodzaj to czytanie w myślach. Chcę wiedzieć, co inni o mnie sądzą. Chcę wiedzieć, jacy są naprawdę. Chcę wiedzieć, jakie są ich prawdziwe opinie i charaktery. Jednak przez straciłabym uczciwość, a nie istniałoby coś takiego jak prywatność. Skoro ja ją mogę mieć, niech inni też ją mają.
Jest tyle wątpliwości... potrafisz się objawiać w tak wielu sytuacjach. Ciekawi mnie, czy otrzymam odpowiedź na ten list.
~Alczens.

niedziela, 12 czerwca 2016

Liebster Blog Award.


Hej!
Nominację dostałam już dawno, ale odpowiedzi wciąż odkładałam. Zamierzałam umieścić to LBA na końcu jakiegoś innego posta, ale stwierdziłam, że chyba zrobię osobny wpis. Jutro zapewne na blogu pojawią się Listy do..., a jak na razie zajmijmy się LBA! Dziękuję Avenir z bloga fotografiavenir za nominację i już odpowiadam!

1. Jaka jest Twoja ulubiona marka ubrań?

Nie mam pojęcia. Nawet nie pamiętam, z jakich sklepów pochodzi 60% moich ciuchów... nie wiem czy to marka, ale uwielbiam Fruit of The Loom.

2. Jakie słowa wypowiadasz najczęściej?

"W każdym razie". Szczególnie, jak się zdenerwuję albo wkręcę w rozmowę.

3. Żart miesiąca.

Nie chce mi się pisać

4. Gdybyś mogła cofnąć czas, co byś zmieniła?

Nic. To, że moje życie tak się potoczyło, sprawiło, że jestem tutaj tu i teraz. Jestem szczęśliwa i nie potrzebuję nic zmieniać.

5. Masz uczulenie na coś? Jeśli tak, to na co?

Ojeju, jestem typowym alergikiem, który wymieniłby tu sporo rzeczy... a jednak największe bąble mam już od samej woni owoców morza i innych wód (karasie to największe zło świata) oraz kocią sierść. A szkoda, czasem chciałoby się kota mieć.

6. Jakiej marki masz laptop?

Samsung - jak większość mojego elektronicznego wyposażenia.

7. Jaki masz numer buta?

Potrafię się zmieścić w buty dziesięcioletniej siostry mojej przyjaciółki, ale ogółem mówiąc jest to 36.

8. Co Cię wyróżnia od innych?

Nic. Ostatnio dotarło do mnie, że nie mam żadnej cechy charakteru, którą mogłabym się pochwalić. Jestem jedną z tych szarych ludzi stąpających po świecie i tyle...
Może jestem odrobinę zbyt samolubna jak na człowieka.

9. Prowadzisz dziennik lub pamiętnik?

Nie. Takim moim dziennikiem jest Alicjonada, często wracam do starych postów i jak trochę podrosnę, będzie to dla mnie niezły pamiętnik. Oprócz tego mam też słoiczek wspomnień z 2016, do którego wrzucam karteczki z ważnymi dla mnie wydarzeniami.

10. Jakie jest według Ciebie najładniejsze imię płci przeciwnej do Twojej?

W sumie to nie jestem pewna... lubię polskie męskie imiona, większość mi się podoba na równi. Kiedyś podobał mi się Piotr, teraz to chyba nie umiałabym podać.

11. Twoje motto życiowe.

Nie mam. Żaden tekst nie przemówił do mnie tak bardzo, by go tutaj wstawić. A szkoda, chciałabym mieć taki cytacik, który bym mogła wszędzie wpychać.

Jak zwykle nie nominuję nikogo (sorry za to). Jeszcze raz dzięki za nominację, do usłyszenia!

~Alczens.

piątek, 3 czerwca 2016

#1 Listy do... młodszej Ali.

Cześć!
Obiecane Miesięczne Serie w końcu na blogu! Miały się pojawić już w maju, ale... dobra, nie będę się tłumaczyć po raz tysięczny. Przejdźmy do sedna.

Miesięczne serie - od czerwca do października na Alicjonadzie pojawiać się będą serie trwające cały miesiąc. Wpisy z serii pojawiać się będą nieregularnie - na miesiąc będzie ich prawdopodobnie 4 lub 3. Każda będzie miała inny temat i inny cel. Zapraszam!

Listy do... są pierwszą taką miesięczną serią. Jak zapewne się domyśliliście, będę tu pisać do kogoś/czegoś list. Dziś odbiorcą jest młodsza Ala - dokładnie mówiąc dziesięcioletnia. Niedawno przeglądałam swoje stare pamiętniki i tak mnie naszło, by napisać do takiej małej mnie. Nie przedłużając (bo mam to w zwyczaju) - zapraszam!

Droga Alu!
pisze do Ciebie czternastoletnia Ala trzeciego czerwca 2016 roku, godz. 18:13, lekkie zachmurzenie, ciepło, przyjemnie. Mam się dobrze, spokojnie, nie umrzesz do tego czasu. Chciałam do Ciebie napisać w kilku sprawach.
Zapewne zastanawiasz się, jak tam wyglądasz. Cycki w normie, przeciętna twarz, trochę dłuższe włosy... w sumie niewiele się zmieniło. To znaczy, wyglądam po prostu... dojrzalej. Wreszcie Twoja głowa nie będzie przypominać idealnej piłki! 
Omijając szczegóły wyglądu, przejdźmy do konkretów. Chcę dać Ci kilka rad. Musisz bardziej myśleć nad tym, co mówisz i robisz. Założysz facebooka w 6 klasie. Powstrzymuj się od nadmiernej aktywności, bo tylko będzie Ci potem przykro. Nie zakochuj się tak... emocjonalnie (Nawiasem mówiąc, na razie oprócz M. nie było żadnych chłopaków). W 5 klasie podczas wycieczki do kina Apollo uważaj na takiego blondasa, który zada Tobie i I. pewne pytanie. Nie pozwól jej odpowiedzieć, zamiast tego ty mu powiedz to, co myślisz. To, co wtedy odpowiesz, prawdopodobnie zaważy na losach całej szóstej i piątej klasy. 
Nie przejmuj się M. Wszystko się ułoży, nie bądź tylko namolna i czekaj. Nie interweniuj. A, no i nie bądź taka nieśmiała! Zadawaj się z Z. lub/i B. (to super osoby), nie kontaktuj się za bardzo z chłopakami ze swojej klasy, bo to w większości idioci. Niestety Twój kontakt z tym z trzeciej klasy się urwie, ale spokojnie, bo zyskasz super-świetną przyjaciółkę, która będzie z Tobą także i w gimnazjum. A pewnie gdybyś wciąż się z nim zadawała, nie powstałaby z nią taka więź. 
Trochę już dużo tego. A mam jeszcze tyle do powiedzenia. Polecam Ci założyć słoiczek wspomnień, na początku każdego roku zakładaj taki, wrzucaj do niego karteczki z zapisanymi ważnymi wydarzeniami, a 31 grudnia otwórz go i przeczytaj wszystkie te smutki i radości, które Ci się przydarzyły.
Absolutnie nie przejmuj się gimbazą. Trafisz do tak zarąbistej klasy, wpadniesz w takie fajne środowisko, będziesz miała tak dobre oceny, że Ci szczęka opadnie, jakie to masz szczęście. Ale to jeszcze i tak daleko przed Tobą. 
Nie kradnij Ewie pet shopów, bo to nieładnie. 
Rozwijaj swoje talenty. Bierz się za pisanie i rysowanie! Bądź szczęśliwa i gotowa na kryzys smutku w marcu 2016. Rozkwit przyjaźni odbędzie się w 5 klasie, zdobędziesz mnóstwo super wspomnień! Twoje życie to najszczęśliwszy wir, w jaki mogłaś wpaść. Ciesz się z każdej drobnostki. Rozwijaj się i, do jasnej ciasnej, nie bądź taka wrażliwa! 
Pisała Ala 2016. Miłego dnia, Alu 2011. Miej siłę. 

A Wy? Co chcielibyście przekazać sobie dziesięcioletniemu?
Do zobaczenia w następnym poście
~Alczens.

***BONUS***
Śmieszne rzeczy z pamiętnika młodszej Ali
(Dostawałam tyle tych durnych "pamiętników nastolatki", a potem uzupełniałam 1/5)

Taa. Super dziewczyny.

Nie ma to jak nie wiedzieć, kiedy i gdzie się urodziło (nawet zamazałam pisakiem, tak się załamałam).

Do dziś rozkminiam, co to za piosenka Skyfot. 
I ten Zmierzch. Obok niedawna dopiska, więc nie muszę się wypowiadać.
Ulubiony przedmiot: przerwa. No jasne, bo to w końcu przedmiot.

niedziela, 29 maja 2016

LBA + organizejszyn nr 2.



Hej!
No wiem, no wiem. Tak długo nie było postów, a tyle było obietnic... taka z mnie rzetelna i pracowita blogerka. Nigdy nie wybaczę sobie tej jedynki obok archiwum z maja na blogu, ale niestety - nie wyrobiłam. Kompletnie. Mój mózg wyrzucił bloga na bardzo daleki plan. Uznajmy tę pomyłkę za majową przerwę, która na szczęście już minęła. Mam nadzieję, że powrócę z pełnią sił. Mam cholernie dużo zaległości. Wszystkie miesięczne serie, które planowałam zacząć od maja, przesuną się o miesiąc. Ugh. Jestem beznadziejna.

Tak czy owak, dzisiaj mam tylko LBA. Nominowała mnie FotoReporterka, za co jej bardzo dziękuję, bo dała mi wreszcie powód do ruszenia tyłka i napisania posta.

1. Dlaczego założyłaś bloga?
To był - jak chyba w większości przypadków - spontan. Miałam wcześniej jakieś blogasy (lub byłam współpracownikiem), ale Alicjonada była takim nagłym "ło ty żesz!" No i z tego "ło ty żesz!" wciąż się utrzymuję.

2. Wolałabyś skasować całego bloga czy przepisywać wszystkie notki od początku?
Szczerze - chyba jednak skasować. Założyłabym takiego samego o tym samym adresie, a tam bym miała przynajmniej czystą kartę, BEZ TEGO CHOLERNEGO "1" OBOK ARCHIWUM Z MAJA. Starej Alicjonady by było szkoda, ale wątpię w swoje siły do przepisywania notek.

3. Masz jakieś zwierzę? Jeśli tak, opisz je.
Mam, słynnego Draco papużkę falistą. Zakup papugi był najlepszą decyzją w moim życiu (właściwie przekonywanie rodziców do zakupu). Nie żałuję ani chwili spędzonej z tym rozrabiaką!


4. Co denerwuje Cię w blogach?
Denerwują mnie czasami ich właściciele (ci z serii "komentuję, nie przeczytałem, ale napiszę "super post", żeby móc się zareklamować). Nie przepadam za blogami o modzie, bo ta tematyka to dla mnie jak balet dla boksera (albo boks dla baletnicy).
Wkurza mnie też język niektórych blogerów (pokemoniasty, oraz ten, w którym na każdym kroku używasz angielskich słów. Ot tak, żeby się popisać).

5. Ulubiony film i książka.
Film - Łowca Androidów (bez wahania, ciepło mi się robi na sercu na wspomnienie tego cudu).
Książka - niestety, ale za dużo. Długo była to cała Trylogia Czasu, ale ostatnio Dary Anioła bardziej mi się spodobały. Aktualnie nie potrafię odpowiedzieć.

6. Byłaś kiedyś za granicą?
Wiele razy. Francja (i wszystkie państwa po drodze do niej), Czechy, Słowacja, Hiszpania, Turcja, Grecja. Może coś jeszcze, ale te na pewno.

7. W której ławce siedzisz w szkole?
Na każdej lekcji inaczej. Czasami w prawie ostatniej, czasami w ostatniej, czasami w pierwszej, czasami w prawie pierwszej, czasami w pierwszym, czasami w drugim, czasami nawet w trzecim rzędzie.

8. Co najbardziej Cię irytuje?
Jest całe mnóstwo rzeczy, które mnie irytują. Ale najbardziej - najbardziej, najbardziej - wkurzają mnie rzeczy, których nie mogę znaleźć. W czystą furię wpadam.
Nienawidzę też wychodzenia na idiotkę oraz ludzkiej głupoty. Nie lubię myśliwych. Wkurzają mnie dzieci z teleturniejów dla dzieci (a najbardziej ci z Małych Gigantów). Wkurzają mnie teleturnieje z dziećmi.

9. Top 5 blogów.
Nieee, sorry, nie mogę :P. Nie potrafię tak sobie wybrać ze swoich ulubionych. Sorki. Mogę co najwyżej o taki zrobić:

5. Alicjonada.blogspot.com
4. Alicjonada.blogspot.com
3. Alicjonada.blogspot.com
2. Alicjonada.blogspot.com
1. Uwagaaa... Alicjonada.blogspot.com

 10. Jaką pogodę lubisz najbardziej i dlaczego?
Lubię każdą pogodę, bo każda ma coś fajnego w sobie (no może oprócz kataklizmów typu huragan). Ale najbardziej uwielbiam zimową, bo kocham takie klimaty. Śnieg i zimno. Mmm. Przychodzą mi wtedy na myśl same miłe rzeczy.

11. Jaki masz telefon?
Samsung Galaxy Ace 3 LTE.

Wybaczcie, jak zwykle mam w zwyczaju - tym razem też nikogo nie nominuję. Muszę spać, nic mi się nie chce, ogólnie masakra. 

Napiszę jeszcze tylko, że 23.05-25.05 byłam w Karpaczu na Zielonej Szkole i była to najlepsza szkolna wycieczka, na której dotychczas byłam. Więcej szczegółów następnym razem. Dobranoc! :)
A Wy? Jaka jest Wasza najlepsza szkolna wycieczka, którą pamiętacie? Jakieś ciekawe historie z nich? Chętnie przeczytam :-)

~Alczens.

piątek, 29 kwietnia 2016

MMB - "Noragami" - manga pełna akcji.

Cześć!

MMB - Moja mała biblioteka - miejsce, w którym wszystko będzie o książkach, pisarstwie, czyli moim jednym z niewielu hobby. Będą tu też pojawiać się recenzje, od czasu do czasu, ale głównie będę sobie gadać o... książkowaniu.
Na początek sprawy organizacyjne - na blogu przez kolejne 4 miesiące na Alicjonadzie będą pojawiać się posty z comiesięcznych serii. Planuję, że w każdym miesiącu pojawią się 3 wpisy z różnych serii. Taka seria trwać będzie cały jeden miesiąc. Oczywiście "normalne" posty pozostaną, a serie to takie urozmaicenie. Nie zdradzę Wam, jakie to będą wpisy, jednak mogę podać tytuł serii na maj: CZYNNIK PIERWSZY. Możecie gdybać w komentarzach, co to oznacza :D.

A teraz przejdźmy do recenzji mangi świeżo przeze mnie odłożonej. To pierwsza, jaką przeczytałam! Miałam nadzieję, że ten tytuł przypadnie Fullmetal Alchemist, jednak yatta.pl nie mieli go w zapasie. Tak więc w jeden dzień manga została pożarta. Nie sądziłam, że tak szybko mi to zejdzie, jako że dotychczas żadnego japońskiego komiksu w ręce nie miałam. Wyobrażacie sobie tę ekscytację, gdy przewijacie strony do przodu i czytacie od lewej do prawej? Niesamowite, jak szybko do tego przywykłam. Autorem mangi jest Adachitoka.





Noragami (gatunek: komedia, fantasy, akcja, LEKKI romans) - historię tę już widziałam w postaci anime. Urzekła mnie, dlatego postanowiłam sięgnąć po mangę.

Uciął mi się kawałek.
Wszystkie postacie - Yato, Hiyori i Yukine pojawiły się w pierwszym tomie, a w anime w pierwszym odcinku. Zgodnie z kolejnością - 1 rozdział - Yato, 2 rozdział - Hiyori, 3 rozdział - Yukine. Zdziwiło mnie nieco uosobienie Yato. Okazał się bardziej... chciwy, lekko nieuczciwy i arogancki niż w znanej mi historii. Tak czy owak, wciąż wyznaję Yatoizm. Hiyori i Yukine na razie są tymi samymi dobrze mi znanymi postaciami.
Właśnie, przenieśmy się do fabuły. Yato - pomniejsze bóstwo z Dalekiego Brzegu. Hiyori - zwyczajna licealistka. Yukine - po odejściu Tomone nowy Boski Oręż Yato. Nasz świat zwany Bliskim Wybrzeżem jest obsypany przez brzydkie demony, których zwykli ludzie nie potrafią dostrzec. Bogowie - w tym Yato - mają za zadanie wybijać je wszystkie za pomocą swych świetych broni, czyli w przypadku głównego bohatera - Yukine. Są to ludzkie dusze zmarłych, które utknęły na Bliskim Wybrzeżu. Bogowie chodzą sobie po mieście, szukają ich i zmieniają sobie w boskie oręże. Po czym ruszają na pełen heroizmu podbój świata, zaskarbiają sobie wyznawców i spełniają ich zlecenia. Brzmi banalnie, prawda? No więc mimo takiej oklepanej fabuły, historia wciąga. Szczególnie drugi sezon anime mnie urzekł. Oglądałam z zapartym tchem, modląc się, by wszystko poszło dobrze.
Jestem zadowolona z mangi. Przeczytałam szybko, lekko i z uśmiechem. Może delikatnie zawiodłam się na charakterze Yato, denerwowały mnie także czasami takie jakby... mało ukazujące rysunki (na niektórych ledwo się oko mieściło). Poza tym nie mam nic do zarzucenia tej mandze i na pewno sięgnę po następne tomy.

Co ciekawe, Hiyori na okładce posiada brązowe oczy. W anime ozdobili ją różowymi.
 Do zobaczenia w kolejnym poście! Wyjeżdżacie gdzieś na majówkę? Ja na działkę harować. :D Przetestuję przy okazji wygraną grę karcianą (I miejsce na opowiadanie na konkursik z okazji 1500-lecia chrztu Polski, hihihi) "Śmierć jaśniepanu" i kto wie, może nawet z niej pojawi się recenzja.
Najbliższe recenzje planuję zrobić z płyty Shinedown i Dragon Nest oraz Tery, czyli dwóch fantastycznych gier RPG.

Do zobaczenia!

~Alczens.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

"We all are living in a dream"

Pamiętacie ten entuzjastyczny post w lutym? Ten o koncercie Imagine Dragons? Ach, chciałabym znaleźć się tam jeszcze raz. Poczuć to niesamowite szczęście. A teraz, po tym wszystkim jeszcze muszę pisać te bezsensowne egzaminy. W szkole bez przerwy Cię oceniają. Ludzie, nauczyciele i my sami siebie. To trochę przytłaczające. "But I wanna dream, I wanna dream, Leave me to dream". Serio, fajnie by było tak polecieć w sen, marzenia. Czasami się zastanawiam, czy to wszystko jest prawdziwe. To będzie trochę dziwne, to co napiszę. Ale zdaje mi się - czasem - że wszystko dookoła jest sztuczne. Fałszywe. Iluzja. Czy ludzie naprawdę też mają takie umysły? Też mają myśli, kłębiące się w głowie...
Czy jeśli rozbierzesz się wśród ludzi, będzie oczywiste, że wszyscy zaczną krzyczeć i wyślą Cię do domu bez klamek? Czasami zdaje mi się, że jestem odcięta od świata, a wszystko wokół jest przewidywalne. Oczywiście, że zaczną krzyczeć i wylądujesz w psychiatryku. Nie masz swobody. Jesteś sobą tylko w swoim umyśle. 

"We all are living in a dream,
But life ain’t what it seems
Oh everything’s a mess
And all these sorrows I have seen
They lead me to believe
That everything’s a mess"


Umysł jest dziwnym miejscem. Ale moim ulubionym.


Kurde, nie chcę takich postów na Alicjonadzie. Wątpię, by ktoś naprawdę zrozumiał te dziwne zdania bez składu, ale w sumie fajnie, że ktoś to przeczyta. Osobiste, ale prawdziwe. 

Obiecuję poprawę. Tylko mam dosyć tego zgiełku, który się narobił. Od jutra się uśmiecham też w środku. :) 

No i planuję recenzję płyty Shinedown oraz dwóch gier: TERY i Dragon Nest. Ogólnie mam dużo w planach postów w starym stylu. Także nie martwcie się - nie jestem samotną nastolatką w depresji, której nikt nie rozumie! Po prostu jestem ciekawa reakcji.




Jestem za inteligentna, czy za głupia, by tu żyć?

~Alczens.